Małopolskie perełki - czyli co zobaczyć i gdzie zjeść w Krakowie i okolicach
- Podróże
- Posted by: Łukasz Sawa
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
Wiecie już, że lubimy co jakiś czas „uciec” od codzienności, wyjechać w nieznane lub znane i przy tym smakować i kosztować regionalne smaki. Tym razem, nie pierwszy i z pewnością nie ostatni raz - odwiedziliśmy Kraków! Tak, bardzo lubimy tam wracać. Jest kilka argumentów przemawiających za tym, że lubimy ten rejon Polski, ale najważniejszym jest ten, że jest tam wciąż wiele nowych miejsc, których jeszcze nie znamy i gdzie możemy poznać nowe smaki. Są też takie, już przez nas sprawdzone, gdzie chętnie wracamy i gdzie delektujemy się znanymi, ulubionymi daniami. Cała podróż samochodem roku 2018! Tak właśnie, jeździliśmy i poznawaliśmy Małopolskę białą strzałą Volvo XC40 :) Volvo stawia na bezpieczeństwo i można było to odczuć z każdym przejechanym kilometrem. Podróż z rodziną samochodem naszpikowanym bajerami odpowiadającymi za bezpieczeństwo to czysta przyjemność. Taka świadomość bezpieczeństwa daje niesamowity psychiczny komfort i możliwość skoncentrowania się nad tym co najwazniejsze, wypoczynkiem z rodziną.
A co takiego odwiedziliśmy? Co takiego nowego poznaliśmy, gdzie trafiliśmy ponownie? Opisaliśmy wszystko w naszym subiektywnym przewodniku :) Małopolska jest pyszna!
To że Małopolska jest pyszna, wiedzieliśmy od zawsze. Jest tam mnóstwo smacznych miejsc, które warto odwiedzić. Niektóre z nich znaliśmy już wcześniej, o niektórych słyszeliśmy, w niektórych byliśmy już kilka razy. Są też takie miejsca, których nie odwiedzić, to tak jakby w Krakowie nie być :) Pomijając już krakowski Kazimierz, czy uturystyczniony rynek (choć i tam znajdą się perełki) to jest kilka takich miejsc, do których warto się wybrać, nawet poza Kraków. Dosłownie kilka, kilkadziesiąt kilometrów, ale warto.... z pewnością się nie zawiedziecie :) Poza stolicą kraka są m.in. takie 2 miejsca... jedno to RestoBar Ogień, drugie to Pstrąg Ojcowski. Oba miejsca to prawdziwe kulinarne sztosy.
Pogorzany – Restobar Ogień
Las, kawałek łąki, kilka altanek oraz miejsce z piecem i paleniskiem - to wszystko „gdzieś w Małopolsce”. Wystarczy, żeby przyciągnąć kilku świetnych szefów kuchni i stworzyć miejsce wręcz magiczne, idealne na weekendowy chillout ze znajomymi lub rodziną. W czym tkwi oryginalność tego miejsca? A w tym, że wszystko przygotowywane jest na otwartym ogniu. Jest palenisko, piec i genialni szefowie kuchni, którzy zjeżdżają się weekendowo na wspólne gotowanie. Spotykają się co dwa tygodnie i za każdym razem kombinują z czymś nowym. W dniu naszej wizyty za sterami „Ognia” siedzieli: Magdalena Ossowska, Jacek Nowicki, Przemek Błaszczyk i Rafał Bernatowitz. Natomiast procentami (winnymi) zajmował się Kuba Lorek. Pojawia się tam też Pavel Portoyan czy Aleksander Baron.
Menu jest zmienne i za każdym razem można trafić na coś nowego. Byliśmy dopiero raz, ale to co widzieliśmy w menu aż krzyczało z kartki papieru „Wróćcie tu! Będzie znów zaj....cie” :)
Więcej o Restobar Ogień możecie przeczytać w tekście: RestoBar Ogień w Pogorzanach - najlepsza kuchnia w małopolskim plenerze
Zamek Dobczyce
W drodze do RestoBar Ogień można zahaczyć o zamek w Dobczycach. Położony na skalistym wzgórzu nad Rabą, a ściślej nad Jeziorem Dobczyckim.
Pstrąg Ojcowski
Miejsce, do którego lubimy wracać i wracamy jak tylko jesteśmy w okolicy Ojcowskiego Parku Narodowego. Właśnie w nim znajdują się stawy, którymi zajmuje się matka z córką. To one hodują najcudowniejsze pstrągi potokowe w Polsce :) Wiecie co? Takie osoby podziwiam i niesłychanie szanuję. Dwie osoby, matka i córka, które podjęły decyzję, że będą hodować ryby nie mając o tym żadnego pojęcia. Wyszły z korporacji i poszły na głęboką wodę „dosłownie i w przenośni”.
Podziwiam za odwagę i podjęcie ryzyka. To się opłaciło, bo z ich wędzarni wychodzą przecudowne pstrągi, które można jeszcze ciepłe zjeść na miejscu racząc się wspaniałymi widokami (wokół ojcowski park narodowy), lub zapakować i zabrać do domu. My tym razem skorzystaliśmy z tej drugiej opcji by i domownicy nacieszyli się smakiem Pstrąga Ojcowskiego.
Pssssttt... niestety nie zawsze są dostępne pstrągi potokowe. Ryba ta jest zagrożona wyginięciem i mocno ją ograniczają i limitują. Ale warto śledzić ich profil, aby dowiedzieć się, kiedy wyławiają potokowego. Jednak bez obaw... stale i od ręki mają dostępnego pstrąga tęczowego, który również jest wspaniały :)
Mural – Meksyk
W tym roku, w Krakowie przy Rondzie Mogilskim powstał genialny mural. Co w nim takiego genialnego? Otóż jest on połączeniem dwóch kultur, polskiej i meksykańskiej. Powstał przy współpracy Krakowa z Meksykiem na cześć organizacji festiwalu filmów ekologicznych z całego świata. Jest bardzo kolorowo i naprawdę przepięknie :) Byliśmy i dotykaliśmy. Prawdziwe dzieło sztuki!
Taras Widokowy i Lounge Bar w Sheraton Grand Kraków
Na wielkie brawa zasługuje Taras Widokowy i Lounge Bar, na którym można skosztować cudownych autorskich koktajli i przekąsić małe co nieco :) Latem otwarty na powietrze, podczas gorszej pogody zza szkła. Urokliwie miejsce, w którym można się delektować widokami na Wawel i Wisłę, a przy tym rozkoszować się pysznym jedzeniem wychodzącym spod rąk szefa kuchni Jacka Filipczyka, o którym zresztą już pisaliśmy w naszym wywiadzie Życie w kuchni. Rozmowa z Jackiem Filipczykiem - szefem kuchni w hotelu Sheraton Grand Kraków :)
Jedno z tych miejsc, które nas oczarowało i podczas każdej wizyty w Sheraton Grand Kraków, zostaje odwiedzone :) Co więcej rano śniadanie, wieczorem przekąski i dobre drinki. Istna sielanka na ostatnim piętrze :)
Nocna Zmiana
Swoista nowość na krakowskiej scenie gastro-rozrywkowej. Nocna Zmiana to coś na wzór warszawskiego Nocnego Marketu. Świeże powietrze, food trucki, rotujący wystawcy, dzięki czemu za każdym razem można spróbować czegoś innego, czegoś nowego. Do tego muzyka klubowa i miejsce z „czymś mocniejszym”. Tak więc przy dobrych drinkach (tych mocniejszych i słabszych) można poruszać nawet bioderkami w rytm muzyki klubowej serwowanej przez DJa. Jeśli odwiedzicie Kraków weekendową porą, to z pewnością warto wskoczyć do Nocnej Zmiany i spędzić parę chwil ze znajomymi.
https://www.alemeksyk.eu/blog/item/979-malopolskie-perelki-czyli-co-zobaczyc-i-gdzie-zjesc-w-krakowie-i-okolicach.html#sigProIdb4840be92d
Czeczotka
Miejsce obłędnie cudowne, nie tylko pod kątem wystroju, ale i serwowanych tam drinków na naprawdę światowym poziomie. Kolejną zaletą jest lokalizacja, znajduje się w „Pałacu Czeczotka” u zbiegu ulic Św. Anny i Wiślnej, czyli w ścisłym centrum Krakowa. Najprawdopodobniej właśnie od nazwy kamienicy pochodzi nazwa lokalu.
Karta Czeczotki to drinki autorskie, których jest dość sporo, ale również i twarde klasyki. Jest na przykład Negroni, ale zawsze z małym akcentem smakowym Czeczotki. Ogólnie karta bardzo apetyczna :) Niesamowite koktajle, bardzo miła i uśmiechnięta obsługa. Ceny (średnio około 25 zł za drinka) mocno przystępne jak na cocktail bar tej klasy, a poziom drinków naprawdę z wysokiej półki.
Czeczotka to nie tylko drinki, to również bardzo fajne miejsce na kawę oraz kawałek ciasta. Więcej takich lokali! :)
Więcej na temat Czeczotki możecie przeczytać w tekście: Czeczotka Cocktail Bar - Kraków powinien pękać z dumy
Euskadi – kuchnia baskijska
Bardzo przyjemny TapasBar przy Rynku Podgórskim, serwujący kuchnię baskijską taką że ho hooooo! Nie uświadczycie tam wielkich złożonych restauracyjnych dań. Cała karta oparta jest na tapasach, tak więc w fajnych cenach można popróbować sporo ciekawych smaków rodem z Hiszpanii. Jest to kuchnia na bardzo dobrym poziomie. Są ślimaki, są ośmiornice, jest tortilla (no gdzieżby inaczej jak nie w hiszpańskiej restauracji), są patatas bravas i pimientos takie że szczęka opada. Poważnie, pimientos to coś obłędnego i wspaniałego! Ogólnie, karta opracowana tak, że naprawdę każdy ma w czym wybierać i przebierać. Ceny przyzwoite, jednak warto wcześniej zrobić rezerwację. Lokal dość niewielkich rozmiarów i dosłownie kilkoma stolikami, tak więc rezerwacja wskazana.
Więcej na temat Euskadi mozecie przeczytać w naszym tekście: Tapas Bar Euskadi – baskijska perełka na krakowskim Podgórzu
Stacja Zabłocie
Bardzo przyjemny lokal z duuuuuuuuuuuuuużym ogródkiem na krakowskim Zabłociu. Nie jest to moze lokal bardzo wysokich lotów, ale wspomniany ogródek sporo rekompensuje. Jest co zjeść, jest czego się napić, a wszystko to nie tylko w lokalu, ale również na leżaczkach na trawce. Niestety nie uświadczy się tam mocniejszych alkoholi, a jedynie niskoprocentowe. Najmocniejszymi alkoholami to jest piwo i koktajle np. na Martini Fiero, więc jak sami widzicie jest lekko, ale i przyjemnie :) Miejsce do którego rezerwacji raczej robić nie trzeba, wchodząc z marszu można wyhaczyć leżaczki i z dobrym kieliszkiem można raczyć się promieniami słońca i milo spęczonym czasem z bliskimi.
Jak podróżować to samochodem 2018 roku! :)
W podróży po Małopolsce pomógł „funkiel nówka” Volvo XC40? Przejechaliśmy nim dobre 1000 km i masę wniosków mamy, ale ten jeden najważniejszy poza komfortem jazdy, z którego volvo słynie, to bezpieczeństwo. Volvo od lat stawia właśnie na bezpieczeństwo i można to odczuć z każdym przejechanym kilometrem. Co nas w nim tak mocno zachwyciło? Między innymi kamera 360, dzięki której ten „mały słoń” w składzie porcelany, jakim okazał się być podziemny garaż Hotelu Sheraton, poruszał się na grubość lakieru niczym baletnica ? Tak, było tam ciasno i wcale nie przesadzamy. Niby XC40 jest najmniejszym SUVem rodziny Volvo, ale w rzeczywistości to spory samochód. Naszą trójkę pomieścił swobodnie, a w środku było niesamowicie przestrzennie.
Świetne czujniki martwego pola na lusterkach, tempomat adaptacyjny, który dostosowuje prędkość do samochodu przed nami, sam hamuje jak system zdiagnozuje, że jest jakiekolwiek niebezpieczeństwo na drodze, począwszy od hamującego nagle przed nami samochodu, skończywszy na pieszym, który nieoczekiwanie wybiegnie na jezdnię. W takim wypadku XC40 nie dopuści do potracenia.
Android Auto – przyszłość, w której już jest XC40. Po podpięciu smarfona staje się jego przedłużeniem. Volvo XC40 jest naprawdę wypasione! Możecie wierzyć lub nie, ale nasze OCHY i ACHY nie mają końca. Nie dziwię się, że został on samochodem 2018 roku :) Podróżujemy sporo samochodem, tak więc sporo na temat polskich dróg możemy powiedzieć. XC40 naprawdę dobrze sobie radzi. Jedyny mankament XC40 to bagażnik. Ale biorąc pod uwagę fakt, że to najmniejszy SUV od Volvo to bierzemy poprawkę, że tak zwyczajnie jest i samochody tych gabarytów tak mają. Jeśli potrzebny większy bagażnik, to można celować w XC60.