Gdzie zjeść w Londynie po meksykańsku?
- Blog
- Posted by: Łukasz Sawa
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
Jakiś czas temu wybraliśmy się w krótką podróż na Wyspy pod hasłem „Gdzie zjeść w Londynie po meksykańsku"? I co nas tam spotkało? Wiele nowych doświadczeń i nowych smaków. Odwiedziliśmy kilka restauracji – tych lepszych i tych trochę mniej. Na kilka lokali nie starczyło nam już miejsca w żołądkach, ale to i dobrze... wróży, że jeszcze tam wrócimy i sprawdzimy kolejne. Nasza wyprawa po Londynie skoncentrowała się głównie wokół kuchni meksykańskiej - charakter bloga zobowiązuje. Wybraliśmy najpopularniejsze restauracje ukierunkowane właśnie na te smaki. Na naszej drodze pojawiły się restauracje takie jak Chiquita, Wahaca, Taqueria i Lupita i coś w rodzaju fastfooda meksykańskiego Chipotle Mexican Grill Bar. Co jedliśmy i jakie nasze doświadczenia?
Chiquito - Restaurant bar & mexican grill
Ciężko wybrać restaurację, która szczególnie przypadła nam do gustu. Każda miała w sobie to coś. Może jedyne miejsce, które nam nie zasmakowało to restauracja Chiquita na Soho.
Wydawałoby się, że lokalizacja zobowiązuje, ale jednak nie do końca. Jest to restauracja ukierunkowana na „komerchę". Z nazwy Meksyk, ale serwują w większości dania typu TEX-MEX i w trochę dziwnych smakach. Jedliśmy miedzy innymi: sałatkę fajita chicken - grillowana pierś z kurczaka podana z sosem guacamole, kwasną smietaną i kukurydzianymi nachosami, następnie burrito z frytkami (tak właśnie... z frytkami), no i coś na pikantnie... chilli poppers - czyli papryczki jalapeno faszerowane kremowym serkiem, obtoczone w pamierce i podawane z dość oryginalnym, a nawet zbyt oryginalnym jak na nasze kubi smakowe dodatkiem w postaci czegoś w postaci dżemu z jalapeno.
Na starter, żeby sie nie nudzić w oczekiwaniu na jedzenie podano nam pop corn - w mokrej miseczce:) Bardzo był rozmoknięty.
Chilli poppers - ostry akcent i dość oryginalny sosik do tego - wg nas przekombinowane.
Przekombinowana była własnie ta "plazma" - jalapeno na słodko z "dżemem".
Sałatka Fajitas - smak fajny.
No i burrito z bardzo angielskim akcentem w postaci frytek - burrito and chips :)
Czy wrócilibyśmy do tego lokalu? Chyba jednak nie. Szczególnie mając na uwadze to, że na Soho można znaleźć o wiele smaczniejsze miejsca serwujące kuchnie meksykańską. Nieopodal jest i Wahaca, i Chipotle Mexican Grill Bar.
Wahaca - wersja street food
Wahaca to jedna z najbardziej rozpoznawalnych meksykańskich restauracji na mapie Londynu. To sieć restauracji meksykańskich. Właścicielką sieci jest osoba z meksykańskimi korzeniami, zwyciężczyni brytyjskiego MasterChef'a. Jakość i smak serwowanych dań jest rzeczywiście dobry - serwują tam bardzo smaczne jedzonko.
My wylądowaliśmy w jednym z lokali przy Tamizie. W pierwszym momencie naszą uwagę zwróciła budka Street Foodowa, w której podawano szybkie przekąski - tacos, burritos, quesadille itp. W tym miejscu zaatakowaliśmy nachos – hand made i przepyszne guacamole.
Przystanek Wahaca - kto wsiada?
Cena takiego zestawu (Guacamole i torebka nachos kukurydzianych) to 2,50 £
Przekąska nad Tamizą :)
Wahaca - restauracja
Ale budka typu street food to nie wszystko. Zaraz za budką, mieści się restauracja. Na wypadek, gdyby ktoś chciał porządnie pojeść na siedząco przy stoliku.
W porze lunchowej to miejsce tętni życiem i jest miejscem spotkań również po pracy.
To właśnie w tej restauracji jedliśmy po raz pierwszy na tacos'ach marynowaną czerwoną cebulkę. Tak zasmakowała, że przemyciliśmy na bloga przepis.
O jakości podawanego jedzenia świadczy jeszcze to, że menu musi zmieniać się bardzo rzadko. Wypalane jest ono bowiem na desce – jak to się mówi w piłkarskim żargonie „zwycięskiego składu się nie zmienia" :)
W Wahaca jedliśmy jeszcze: tacosy, quesadillas, taquitos i churros... te trzecie normalnie bomba! Gęsta czekolada naprawdę przemówiła do kubków smakowych :)
Tacos z marynowaną wieprzowiną i marynowaną cebulką :) Super!
Quesadilla :)
Flautas sosem pomidorowym.
Na dobitkę jeszcze tacos z zasmażaną czarną fasolą :)
Churros z genialną czekoladą :)
Na koniec wszystko zostało popite meksykańskim piwem Modelo - bardzo popularnym w londyńsko-meksykańskich restauracjach – szkoda, że w Polsce niedostępne, bardzo smaczne.
Na odchodne bardzo miły akcent, do rachunku dodawana jest paczuszka z nasionkami - można sobie wychodować własne papryczki :) Super pomysł!
:)
Taqueria - Notting Hill
Kolejne miejsce na naszej meksykańskiej drodze, to klimatyczna i kameralna restauracja Taqueria na Notting Hill.
Co nas mile zaskoczyło? To, że restauracja prowadzi również sklep z meksykańskimi produktami. To właśnie tu obkupiliśmy się w produkty, których w Polsce praktycznie się nie dostanie, choćby epazote. To komosa piżmowa, cholernie popularna w Meksyku, nadająca potrawom bardzo oryginalnego smaku.
Produkty które sprzedają lądują również na talerzach.
Efekt naszych zakupów - nie mogliśmy się powstrzymać.
Wprawdzie wybraliśmy się głównie na zakupy, ale zapachy były tak intensywne, że dostaliśmy ślinotoku i przysiedliśmy na trochę, żeby popróbować również produktów już „przetworzonych" :)
Na zachętę i zaostrzenie apaetytu kilka orzeszków w bardzo ostrych przyprawach.
Na stół wjechała enchilada, ociekająca sosem pomidorowym - coś wspaniałego.
No i mie mogło oczywiście zabraknąć tacos (uwielbiamy tacos, więc nigdy nie możemy się im oprzeć).
Wszystko standardowo popite piwkiem Modelo. Obkupieni, pojedzeni ruszyliśmy w dalszą drogę.
Lupita
Kolejne miejsce, to polecona przez znajomego restauracja Lupita w samym sercu Londynu. Restauracja znajduje się w dość ruchliwym miejscu, Villiers Street.
Żałujemy bardzo, że była to restauracja, która znalazła się jako kolejna na naszym szlaku. Nasze żołądki były już na tyle pełne, że nie mogliśmy puści wodzy fantazji. Ale na pewno tam wrócimy :) Mimo wszystko zaatakowaliśmy już tylko nasze ulubione tacos campechano – za to niesamowite! Z chorizo i wieprzowiną chicharron, marynowaną czerwoną cebulką (jak się okazuje bardzo popularną w meksykańskich knajpkach w Londku) prażonym serem i salsami. Obłędne!
Oczywiście nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie przemycili tego smaku na naszego bloga. Odwzorowaliśmy przepis, który można znaleźć pod linkiem: Tacos z kiełbasą chorizo i marynowaną cebulką.
Na na pragnienie aqua freca z hibiskusa :)
Co jeszcze znalazło się na naszej drodze?
Spacerując nieopodal Soho, niespodziewanie trafiliśmy na Chipotle Mexican Grill Bar.
To miejsce zostawiliśmy sobie jednak już na kolejną wizytę w Londynie. Nie jedliśmy w nim celowo, żeby mieć o czym pisać przy okazji kolejnego wyjazdu :)
Na liście jest także "Santo" restauracja, na która natrafiliśmy spacerując po Portobello.
To wszystko w telegraficznym skrócie. Oczywiście możnaby się rozpisywać szczegółowo o każdym daniu, ale chyba nie o to tu chodzi, chcieliśmy wam przybliżyć jedynie najpopularniejsze lokale w Londynie, jeśli napadnie was chęć zjedzenia czegoś meksykańskiego jako odskocznia od fish and chips. Londyn jest na tyle barwnym miejscem na świecie, że każdy znajdzie coś dla siebie, nawet porządną meksykańską kuchnię.