Miesiąc meksykański w restauracji Marconi w hotelu Bristol Warszawa - czyli jak smakuje kuchnia meksykańska w wersji premium
- Warszawa
- Posted by: Łukasz Sawa
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
No i stało się. Prawdziwa kulinarna gratka i podróż po smakach Meksyku już dostępna. Przez cały wrzesień 2022 r. w restauracji Marconi, w najstarszym w Warszawie hotelu Bristol, możemy skosztować meksykańskich specjałów w wersji premium, przygotowanych przez Daniela Ovadię, jednego z najlepszych meksykańskich szefów kuchni. A to wszystko w ramach celebracji Miesiąca Meksykańskiego w Polsce, organizowanego przez Ambasadę Meksyku. Wykorzystajcie tę okazję, bo nie często takie się zdarzają :)
Co takiego szczególnego ma w sobie ta kulinarna podróż? Przede wszystkim menu - menu autorskie, opracowane i stworzone przez wielokrotnie nagradzanego szefa kuchni Daniela Ovadię, który od ponad 20 lat współtworzy najciekawsze kulinarne adresy w mieście Meksyk, a jego restauracja Paxia przez ponad dekadę znajdowała się na liście najlepszych restauracji w kraju. Kluczowym aspektem jest forma podania. Miejsce zobowiązuje, tak więc dania meksykańskie przygotowane są na najwyższym poziomie i można nawet rzec, że ocierają się o meksykański fine dining. Tak, mieliśmy okazję już popróbować kilku pozycji z karty i musimy przyznać, że wyszło to naprawdę super.
Już sama karta i jej projekt graficzny jest bardzo zachęcająca. A jakie dania skrywa?
Głównie tacos, to one mocno zdominowały kartę. Są ich trzy rodzaje, ale bardzo odmienne w smakach, jak i strukturze. Szef kuchni Daniel Ovadia stara się przełamywać kuchnię meksykańską smakami Izraela i Dalekiego Wschodu. Widać to również w karcie przygotowanej z okazji miesiąca meksykańskiego w Hotelu Bristol. Są na przykład tacos z dodatkiem kimchi czy tacos w postaci „gorditas”. Tak, gorditas celowo wzięte w cudzysłów, ze względu na ich formę. Gorditas to meksykańskie bułki, natomiast tacos przygotowane przez Daniela Ovadię inspirują się bułeczkami na parze BAO. Świetny pomysł. Pomieszanie ze sobą struktur i smaków powoduje, że menu jest bardzo nieoczywiste i zaskakujące.
Ale do rzeczy.
Podczas odwiedzin w restauracji Marconi zamówiliśmy takie pozycje jak enchilada z kaczką, tostada la campechanita, tacos „gorditas” z ozorem wołowym, tacos z boczkiem, wołowiną i chorizo. Do tego „podsumowanie” w postaci deseru, jakim były buñuelos z lodami. Jak sami widzicie, menu mocno zróżnicowane pod względem smaków jak i samych produktów.
Tacos „gorditos” z ozorem wołowym to nasz top of the to menu. Nie bez powodu ląduje na pierwszym miejscu naszej recenzji. Jak już wspominaliśmy wyżej, jest to połączenie smaków meksykańskich i azjatyckich. Bułeczka na parze (BAO) ma za zadanie przypominać trochę tacos, trochę gorditas, a w niej niesamowicie miękki, rozpływający się wręcz w ustach ozór wołowy i żółte mole. Do tego przełamanie puszystości bułeczki z delikatnością ozora, chrupkością chipsa z batata i warzyw marynowanych w kurkumie. Mega pomysł i fantastyczny smak.
Kolejnymi daniami, które naprawdę i szczerze nas urzekły, są tacos z boczkiem i enchilada z kaczką. Jak przystało na przyzwoite tacos, są na tortilli kukurydzianej, fajnie opalonej. Mocne ślady ognia nie tylko powodują, że tortilla dobrze wygląda, ale i smakuje. Tortilla to jedno, ale to, co w środku tacos, to drugie. Fantastyczny przyrumieniony z zewnątrz boczek, miękki i delikatny w środku. Naprawdę czapki z głów. Oprócz boczku, w tacos można znaleźć również hanger stek, czyli mięso z wołowej przepony i chorizo. Każdy element super ze sobą współgra. Brawo.
Wspomnieliśmy również o enchiladas z kaczką. Podobnie jak w tacos, tak i w tym przypadku użyto świetną tortillę kukurydzianą, także opaloną ogniem. W środku zwiniętych rolek z tortilli możecie znaleźć fantastycznie przygotowane szarpane mięso z kaczki. Do tego zielony sos z pestek dyni i chrupiąca marynowana czerwona cebulka. Podobnie przygotowaną cebulkę zresztą sami dość często używamy do tacos. Przepis na taką marynowaną w cytrusach cebulkę możecie znaleźć na naszej stronie pod linkiem Marynowana w cytrusach czerwona cebula z habanero
Enchilada naprawdę fantastyczna. Również w tym wypadku kubki smakowe mają prawdziwą ucztę, ale mają ją również i oczy. Wygląda to wszystko wyśmienicie. Struktury dania, kolory, zapachy. Wszystko w punkt.
Na słowa uznania zasługuje również tostada la campechanita czyli z owocami morza. Na chrupiącej tortilli znajdziecie takie składniki jak krewetki i przegrzebki. Danie w postaci przystawki i na zimno. Taka istota La Campechanita, czyli koktajlu z krewetek. Danie super, jednak odrobinę brakło nam w tym wypadku wyrazistości dania w postaci „kwasowości” limonki i aromatu świeżej kolendry.
Na koniec oczywiście deser. W tym wypadku w menu nie ma dużego wyboru, ponieważ jest tylko jedna pozycja - Buñuelos. Meksykańskie buñuelos to ciasto przypominające nasze faworki/chrust, ale okrągłe. Filozofia przygotowania jest bardzo podobna. Ciasto smażone na głębokim oleju lub smalcu i posypane cukrem pudrem. Tak wyglądają klasyczne buñuelos w Meksyku.
W wydaniu Daniela Ovadii bonuelos podane są z lodami waniliowymi, jabłkiem, śliwką, malinami i sosem piloncillo na bazie cukru trzcinowego. Jak we wszystkich daniach, tak i tutaj jest zróżnicowanie struktur i smaków. Tak smaków i struktur w tym wypadku jest naprawdę mnóstwo. Chrupkość ciastek bonuelos, kwasowość jabłek i śliwek, słodycz sosu trzcinowego i aksamitność lodów waniliowych. Czego chcieć więcej? Chyba już tylko małej filiżaneczki espresso do „popchnięcia” :D
Podsumowanie
Ogólnie wrażenia z degustacji menu meksykańskiego przygotowanego przez Daniela Ovadię? Z ręką na sercu musimy przyznać, że naprawdę fantastyczne. Zróżnicowanie smaków, struktur, aromatów. To wszystko wpływa na wyjątkowość menu. Menu dostępne w hotelu Bristol to prawdziwa gratka i okazja dla osób fascynujących się smakami Meksyku. Menu nie jest oczywiste i jednak odrobinę odmienne od tego, które jest dostępne w większości restauracji meksykańskich. Ma naleciałości meksykańskiego fine diningu, a to jest jeden z elementów, które sprawiają, że jest tak niepowtarzalne i wyjątkowe. Na koniec jeszcze jedno zdanie, niestety menu nie należy do najtańszych - no ale najstarszy w Warszawie, a zarazem luksusowy hotel Bristol klasy premium, fantastyczny szef kuchni Daniel Ovadia, meksykańskie menu w stylu fine dining:). Podróż jak najbardziej g(ł)odna uwagi fanów meksykańskich smaków, tym razem w wersji premium :D
Tekst przygotowany przy współpracy z Hotel Bristol Warsaw,