Restauracja Ruza Roza - bałkańskie smaki na Saskiej Kępie
- Blog
- Posted by: Łukasz Sawa
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
Ruza Roza to nasze ostatnie bałkańskie odkrycie. Restauracja na warszawskiej Saskiej Kępie, która drzwi dla gości otworzyła w styczniu 2017 roku. Mieści się na ulicy Francuskiej, która to kipi od różnych lokali gastronomicznych. Co rusz zamykają się jedne, a na ich miejsce otwierają nowe restauracje. To właśnie na miejsce restauracji The One, która zbyt długo nie istniała, została otworzona Ruza Roza. Szczerze? To chyba bardzo udany pomysł. Szefami kuchni są ojciec z synem, Duży Borys i Mały Borys Ignatow - Bułgarzy. To spod ich rąk wychodzą smaki bałkańskie. Jaka nasza opinia na temat Ruza Roza?
W dniu, w którym odwiedziliśmy restaurację, a była to niedziela, i do tego pora obiadowa, wszystkie miejsca były zajęte lub zarezerwowane. Warto tu zaznaczyć, że restauracja dysponuje naprawdę okazałą przestrzenią. Duży ogródek z kuchnią i grillem, duży dwupiętrowy lokal z główną kuchnią, ogród zimowy i kącik dziecięcy (na to ostatnie zaczęliśmy zwracać naprawdę dużą uwagę, to dzięki naszej Tosi :))
Restauracja urządzona gustownie, choć wiele elementów pozostało po poprzedniej restauracji. Natomiast diametralnie zmienił się smak.
Dania serwowane są naprawdę smaczne. W ten dzień zamówiliśmy kilka dań, które aromatem i doznaniami kubków smakowych zaprowadziły nas na południowo-wschodnią część Europy. Prawdę powiedziawszy w Bułgarii nie byliśmy, ale jeśli tak smakuje ten kraj, to chcemy się tam wybrać. Chcemy więcej :)
Zamówiliśmy kilka ciekawych dań. Warto wspomnieć, że karta jest o wiele szersza, nam w oczy wpadły dania, takie jak chłodnik, zupa rybna, krewetki z chorizo w emulsji maślano-cydrowej, kebabcze, szaszłyki... rozstrzał smakowy dość spory, dlatego chcieliśmy poznać jak najwięcej smaków.
Na start oczywiście poszły zupy i szaszłyk. Ciger tabuk i sirene (24 zł) bo taką nazwę nosi grillowany szaszłyk z wątróbki i fety zawinięty w boczek i podany z pyrlenka oraz chutney z czerwonej cebuli i fig. Jedno danie, niesamowita ilość smaków. Świetne współgranie różnych konsystencji i struktur. Na słowa uznania zasługuje chutney z czerwonej cebuli i fig. Obłędnie wypełnia smak szaszłyka. Bardzo duży plus za kawałek orzeźwiającego arbuza. Na słoneczny dzień jak znalazł! :)
W tym samym czasie podano nam Tarator (16 zł) bałkański chłodnik z ogórka z orzechami i zupę z trzech ryb, małży i kalmarów, zakrapianą Rakiją - Rybia Czorba (18 zł). Ta pierwsza coś wspaniałego. Idealna na upalny dzień, w którym odwiedziliśmy Ruza Roza. Zupa delikatna - na ogórkach i selerze, bardzo orzeźwiająca z miło chrupiącymi w zębach orzechami włoskimi i świeżym szczypiorem. Bierzcie w ciemno. To jest ta pozycja w menu, dla której warto zapuścić się na Saską Kępę z drugiego końca Warszawy.
Natomiast jeśli chodzi o zupę rybną, to również dobra, choć jednej rzeczy nam w niej brakowało... otóż ostrości. W menu jak wół zaznaczone, że zupa ostra! Trochę nas to zachęciło (uwielbiamy wszystko co ostre) i tu się trochę rozczarowaliśmy. Zupa nic, a nic nie była ostra, była wręcz łagodna. Ale zaznaczamy, w smaku bardzo dobra, jedynie ta jałowatość pikanteryjna...
Kolejnym daniem, jakie zamówiliśmy to Skandi czorizo (39 zł) – czyli smażone krewetki z kiełbasą chorizo w emulsji maślano-cydrowej, podane z grillowaną pitą. Nasze wyobrażenie tego dania było odrobinę inne. Zaskoczyliśmy się w momencie podania... ponieważ dostaliśmy na stół trzecią „zupę”. Sądziliśmy, że będą to skwierczące jeszcze krewety z kiełbasą chorizo, lekko polane emulsją. A tu jednak nie, ilość emulsji była mega obfita i zabiła wszystkie smaki krewetek i kiełbasy. Ponoć kiełbasa chorizo jest osobiście robiona przez Dużego Borysa... niestety została brutalnie zaszlachtowana przez utopienie. Szkoda, choć emulsja bardzo dobra, krewetki też były chrupiące, wyłowione kawałki kiełbasy również smaczne.
No i przyszedł czas na dania główne bardzo charakterystyczne dla kuchni bałkańskiej. Pierwsze to kebabcze (29 zł). Danie to grillowane paluszki z siekanego mięsa wieprzowego, bardzo soczystego i doskonale wypieczonego. W zestawie świetna parlenka (odmiana bułgarskiego cienkiego chlebka – coś w rodzaju grubszej meksykańskiej tortilli). Zestaw bardzo sycący a zarazem przepyszny.
I drugie główne danie to Szisz Meso / 39 zł. Zostało wybrane głównie z powodu na różnorodność mięs. Szpada składa się aż z czterech rodzajów: kurczak, polędwiczka wieprzowa, siekana wieprzowina, siekana baranina przekładane czuszką, boczkiem i cebulą. Mięso również podane na parlence. Każde mięso inne, każda struktura inna i każdy smak również inny. Tego właśnie się spodziewaliśmy i to właśnie dostaliśmy. Porcja, śmiało można stwierdzić dla dwóch osób. Smakowy strzał w 10 :)
No i na koniec wszystko popite ajranem. W cenie 10 zł dostajemy butelkę bułgarskiej maślanki przygotowywanej na bazie jogurtu. Idealne rozwiązanie na ciepłe dni :)
Podsumowanie
Czy Ruza Roza ma szanse na dłużej zagościć na ulicy Francuskiej? Jeśli będą serwować takie smaki, w takim wydaniu i równo, bez żadnych potknięć i fakapów, to tak. Najważniejsze, żeby trzymać stałą jakość, to i goście będą wracać. Wszystkie dania, które mieliśmy okazję jeść były bardzo zróżnicowane, a to tylko wycinek tego co można spróbować z karty. Na chwilę obecną jest naprawdę dobrze. Z chęcią odwiedzimy lokal jeszcze raz. Jeśli chodzi o ceny, to bardzo przystępne biorąc pod uwagę jakość i wielkość porcji. Daniami głównymi naprawdę mogą się najeść dwie osoby (przynajmniej tak jest w naszym przypadku). Dużą zaletą lokalu jest przestrzeń i miejsce dla dzieci. Ruza Roza jest bardzo prodziecięca, co można dobitnie odczuć :) idealne miejsce na rodzinny, weekendowy obiad lub spotkanie w gronie znajomych.