Restauracja Videlec w Warszawie - jest naprawdę pysznie!
- Blog
- Posted by: Łukasz Sawa
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
Są takie recenzje restauracji, które kiedy się pisze dostaje się ślinotoku na samo wspomnienie o pobycie tam. Tak właśnie jest z restauracją Videlec na warszawskiej Ochocie. To jedno z tych miejsc, które zapadają w pamięci kubków smakowych na długo. Co ciekawe lokal mieści się w dość ustronnym miejscu, na zwykłym osiedlu. Można tylko pozazdrościć mieszkańcom Ochoty, że mają taką restaurację tak blisko. Dlaczego takich fajnych miejsc jest tak niewiele w ścisłym centrum Warszawy?
Wchodząc do środka z miejsca czuć delikatny, obłędny zapach czosnku (uwielbiamy). W powietrzu mieszają się bardzo miłe dla nosa aromaty. Tak właśnie powinna pachnieć restauracja, bo co to za restauracja, w której nie czuć nic? Najgorsze co może być to restauracja sterylna...
Lokal przestronny, urządzony bardzo gustownie. Nie ma ścisku pomiędzy stolikami. Dzięki temu w komfortowych warunkach można zjeść, porozmawiać i nie być zestresowanym, że ktoś siedzi Ci na plecach. Na uznanie zasługuje również ogromny kącik dla dzieci, a raczej cała duża część wydzielona dla rodzin. W ostatnim czasie zaczęliśmy mocniej zwracać uwagę na takie szczegóły, a w Videlcu bardzo nas to zaskoczyło, oczywiście na plus. Ale to tylko część układanki, która składa się w całość wrażeń i doznań. Co jeszcze nas miło zaskoczyło? Bardzo miła i uprzejma obsługa.
Ale teraz czas na wrażenia smakowe!
Karta menu to dania w głównej mierze dość klasyczne, taki misz masz różnych kuchni i smaków, ale bardzo trafionych. Każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie. Dania bardzo przemyślane. My zamówiliśmy w ten wieczór consomme wołowe, pielmieni z baraniny, risotto z dynią i poliki wieprzowe. Jak widzicie dania dość różnorodne, ale w karcie można jeszcze znaleźć pozycje takie jak: tagliatelle, tatar wołowy, filet z halibuta, nogę gęsi, stek z polędwicy wołowej, carpaccio z buraka z wędzonym serem, czy też ośmiornicę i kalmara.
Każde z zamówionych przez nas dań było trafione. Można by powiedzieć, że pozostawiły pewien niedosyt... chciałoby się więcej i więcej...
Na początek dostaliśmy bagietkę z oliwą. Fajny start na zaostrzenie apetytu, choć szkoda, że „chlebki” nie były urozmaicone, a jedynie jeden rodzaj bagietki. Byłoby znacznie fajniej, gdyby w koszyczku znalazło się pieczywo białe i ciemne. Ale to tylko takie nasze małe „ale” :)
Przystawki:
Consomme ze szpondra wołowego podane z pierożkami (21 zł), coś a la rosół z kołdunami... smak bardzo na plus z akcentem smakowym majeranku. Pierożki miękkie, „bulion” obłędnie dobry. Zupa świetna na zimne wieczory, rozgrzewająca :)
Pielmieni z baraniny (26 zł) to również bardzo mocny punkt w przystawkach. W smaku przebijały się takie smaki jak szałwia i majeranek. „Pierożki” podane na zielonej śmietanie. Niby danie przystawkowe, ale spokojnie mogłoby aspirować do dania głównego :)
Dania główne:
Risotto z dynią (30 zł) – tego typu dania są jednymi z naszych ulubionych. Powiemy Wam szczerze, że się nie zawiedliśmy mimo tego, że dynia to bardziej jesienny produkt, aniżeli zimowy. Z risotto sprawdza się idealnie. Sami również często przygotowujemy, ale w nieco innym wydaniu. Zobacz przepis na risotto z dynią i prażonym boczkiem. Risotto w wydaniu „videlcowym” było mega pyszne i jak na porządne risotto przystało bardzo kremowe w konsystencji. Do tego grzyby shimeji i mega ilość parmezanu :D Bardzo polecamy!
No i ostatnie danie wieczoru, poliki wieprzowe (41 zł). Świetnie podane, z bardzo dużą ilością różnych smakowych dodatków, ale bez zbędnej przesady. Poza miękkimi polikami na talerzu znalazły się karmelizowane szalotki, białe buraki Chioggia w sosie amaretto, biała marchew, a całość podana na genialnym puree z pieczonego selera. Coś wspaniałego! Ze względu na wychowanie i miejsce, w jakim się znajdowaliśmy talerz nie został wylizany :)
W karcie jeszcze było kilka ciekawych deserów, ale niestety na fakt przejedzenia i mega pełnego żołądka, odpuściliśmy... ale może następnym razem :)
Podsumowanie:
Lokal bardzo miły i przyjemny. Szkoda, że odrobinę na uboczu, ale z drugiej zaś strony to zaleta, można w „cywilizowanych warunkach” i bez zbędnego tłumu zjeść coś dobrego. Serwowana w Videlcu kuchnia jest bardzo smaczna i nieprzekombinowana. Wszystko bardzo wyważone smakowo, podobnie jest z kartą... dania dobrane z głową – każdy znajdzie coś dla siebie. Na bardzo duży plus zasługuje mega duży kącik dla rodzin z dziećmi. A jak wygląda sprawa z cenami? Jak na taką lokalizację odrobinę wysokie, ale z drugiej zaś strony bardzo się bronią jakością i smakiem. Można poświęcić te parę złotych więcej, żeby zjeść coś naprawdę dobrego. Podobnie jest i z lokalizacją, na dobre jedzenie warto jechać te parę km dalej od ścisłego centrum. Więcej takich miejsc!