Tapas bar El Botellon na Solcu - pyszny kawałek Hiszpanii w Warszawie
- Warszawa
- Posted by: Łukasz Sawa
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
No i powstało nowe, ciekawe miejsce na kulinarnej mapie Warszawy. Lokal otworzył się na początku grudnia 2017 r. na ul. Solec 18. Lokalizacyjnie niestety z dala od ścisłego centrum Warszawy, ale nie znaczy to, że nie warto się tam zapuścić :) El Botellon Cantina y Cóctel Bar – bo taką nosi pełną nazwę, do rodzeństwo z niedawno otwartym na lokalem ORZO. Ci sami właściciele, dość podobny koncept z tym, że nastawiona na kuchnię europejską, i z tą różnicą, że ORZO mieści się na Placu Konstytucji, w miejscu byłego AIOLI. No ale przecież mieliśmy mówić tu o El Botellon...
El Botellon to nie do końca klasyczny tapas bar. Bardzo ciekaw wnętrze, nie nudne. Jeśli chodzi o smaki to jest to mieszanka Hiszpanii z Ameryką Łacińską, a także i arabskimi akcentami. Nic w sumie dziwnego, od czasów najazdów arabskich na półwysep iberyjski i od czasów hiszpańskiej konkwisty Ameryki Południowej, te smaki mocno się przenikają.
Menu jest dość szerokie, ale wyważone. Jest w czym wybierać. Zamawiając nie byliśmy w stanie się zdecydować, tak wiele ciekawych pozycji było w menu. Do wyboru między innymi dania w postaci desek z różnymi przekąskami. Na początek polecamy canapes & tapas. Canapes można zamawiać w zestawach od 3 szt. To takie małe kanapeczki składające się z bagietki, która zawsze jest podstawą, a na niej różnego rodzaju smakołyki taki jak sardela, chorizo, omułki... przygotowane w naprawdę świetny sposób. Oprócz canapas nie mogliśmy się obejść bez klasycznych tapas. Jak już wspomnieliśmy kuchnia hiszpańska mocno przenika się z meksykańską i tym sposobem w karcie znaleźliśmy takie „przekąski” jak quesadilla czy ceviche. No i to co najważniejsze w kuchni hiszpańskiej - kaszanka iberico i... paella :) Na koniec poprawiliśmy deserem.
CANAPAS
Zamówiliśmy sobie 3 rodzaje przekąsek, bo tyle można zamówić minimalnie. Bardzo fajnie podane, na desce. Czarna bagietka farbowana sepią nadaje charakteru, już same oczy jedzą. A na bagietkach same smakołyki :)
Anchois – czyli sardela, guacamole, granat i kolendra. Przekąska bardzo, ale to bardzo nawiązująca do smaków Meksyku. Smaczne awokado, świetnie usmażona sardela, do tego bardzo meksykański granat i jeszcze bardziej meksykańska świeża kolendra :) Do skropienia rybki cytryna :) Dla nas strzał w 10 :) Super, super , super... (8 zł)
Mejillones – omółki, salsa pico de gallo, jalapeno. W tym zestawieniu również czuć mocny powiew Meksyku, gównie za sprawą salsy i papryczki jalapeno. Przebogaty i bardzo świeży smak, gównie za sprawą salsy z pomidorów. (8 zł)
Chorizo – bagietka biała, chorizo Ortiz, jajko przepiórcze, grillowana zielona papryka i sos Botellon. Mega połączenie. Lekko podsmażona kiełbasa chorizo (taka właśnie jak uwielbiamy) i jajko sadzone przepiórce to świetny zestaw i smakowy i wizualny :) (8 zł)
TAPAS
Jeśli chodzi o tapas to już trochę inaczej niż z Canapas, tu nie musimy zamawiać minimum trzech sztuk, można pojedynczo. Wybór jest szeroki, a smaki dobrane bardzo ciekawie :) Wybraliśmy trzy różne tapas, bardzo kusiły :) Zamówiliśmy ceviche i quesadilla (takie nasze meksykańskie zboczenie) i Burgos - kaszankę iberico.
Ceviche – marynowany łosoś w leche de tigre, jalapeno, cebulka parzona, papryka, pomarańcza, świeża kolendra, sok z limonki i pomarańczy. Powiem wam, że ceviche rewelacja. Jedliśmy już w swoim życiu naprawdę dużo różnych i to bardzo przypadło nam do „kubków smakowych”. Mamy jedynie jedno, lekkie zastrzeżenie... niestety ale ceviche powinno być odrobinę ostrzejsze, a może dla nas powinno być ostrzejsze :). Generalnie istota ceviche jest taka, że daje się do „marynaty” dużo limonki i dużo chili. Ta wersja jest jednak dość mocno łagodna. Brak trochę „ostrego” charakteru. Za to smak pomarańczy w ceviche robi robotę :) Mega fajny cytrusowy posmak w połączeniu ze świeżą kolendrą, to jest to co tygryski lubią najbardziej :) Za to - plus, za mało chili - minus. (19 zł)
Quesadilla – kasza kuskus, ser cheddar, chilli, siekane chorizo, natka, sos na bazie pomidorowego gazpacho. Kuskus... poniekąd właśnie ten składnik bardzo nas zainteresował i dlatego zamówiliśmy quesadillę. Wiecie co? Bardzo miłe zaskoczenie. Świetnie pasuje. W sumie to danie to taki bardzo duży miks kulturowy, trochę Hiszpanii, trochę Meksyku i trochę Maroka, właśnie przez użycie kuskusu. Tortilla bardzo chrupiąca. Najbardziej smakowało naszej Tosi, prawie sama „obróciła” całe danie. To najlepszy dowód na to, że było bardzo smacznie. Ostrość quesadilli nadawał dodany sos na bazie gazpacho, który był naprawdę pikantny. W połączeniu wszystko było bardzo dobre i bardzo smaczne :) (16 zł)
Burgos - kaszanka iberico zapiekana z kozim serem i konfiturą z czerwonej cebuli. No powiem Wam że wg nas to była „gwiazda programu” :) W Polsce zna się kaszankę opartą na kaszy, w tej natomiast zamiast kaszy użyto ryżu... no wyszło mega pysznie! Charakteru nadaje roztopiony zapiekany ser, a słodycz konfitura z czerwonej cebuli. Danie podane w ilość 3 kawałków kaszanki na gorącej patelni. Można się rozpytywać nad smakiem, koniecznie samo musicie spróbować :) (19 zł)
Danie główne
Jeśli chodzi o dania główne to również jest w czym wybierać, jednakże padło na paelle, no jakby nie było jesteśmy w „Hiszpanii” :) W karcie są do wyboru dwie, jedna z owocami morza, druga z królikiem. Wybór był prosty... „bierzemy paellę z owocami morza”. I tak też się stało. Na paelle nie czekaliśmy długo, jakieś 10-15 minut i wjechała nam na stół patelnia z morskimi dobrodziejstwami. Paella bardzo dobra, naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Były i mule, i krewetki, i kalmary. Wszystko przygotowane w punkt. Ogólnie z owocami morza jest ten problem że bardzo łatwo można przeciągnąć w temperaturze, przez co robią się zwyczajnie gumowate. W tym przypadku były w punkt. Kalmary miękkie, podobnie krewetki i mule. Całość dania bardzo na plus. (45 zł)
Warto również wspomnieć że nie zapomniano wbrew pozorom o bardzo prostej rzeczy, jaką była miseczka wody z cytryną do przepłukania dłoni po jedzeniu muli. Czasem jednak trzeba użyć własnych paluchów, żeby się do nich dobrać :)
Deser
Bez tego nie sposób opuścić El Botellon. Byliśmy mega przejedzeni, dlatego zmówiliśmy już tylko jeden deser, tak żeby jednak spróbować słodkości. Padło na mousse de mango z sokiem z rokitnika. Trafiliśmy z deserem bardzo. Bardzo mocny smak mango :) To lubimy i to bardzo. (15 zł)
Wnętrze
Podsumowanie
El Botellon to bardzo młody lokal z dużym potencjałem. Niestety lokalizacja odrobinę dalej od centrum Warszawy i trochę na uboczu (Solec...) ale ze względu na atmosferę i na to co serwuje kuchnia, warto się tam zapuścić. Duży miks smaków, trochę Hiszpanii, trochę Meksyku, trochę nawet smaków arabskich, ale taka właśnie jest południowa część półwyspu iberyjskiego. W El Botellon można bardzo mocno to odczuć. Świetnie dobrane smaki i ciekawie skomponowane składniki. Ogólnie całe menu nie jest nudne. Z całą pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Oprócz świetnego jedzenia, lokal oferuje bogatą kartę alkoholową ze świetnymi drinkami. W El Botllon zjecie również śniadania :) Ceny? Bardzo przystępne. Można wejść do lokalu na zwykłe canapas to raptem 8 zł za sztukę lub tapas w postaci kaszanki lub ceviche. Ceny tapas wahają się w cenach od 15 do 22 zł, czyli średni w cenie 18 zł można zaspokoić małego głoda. Danie główne w postaci paelli to wydatek rzędu 40-45 zł, w zależności z jakimi składnikami wybierzemy. Ogólnie nie jest tragicznie cenowo jak na warszawskie warunki. Jeszcze raz podkreślimy, bardzo duży plus za smaki, ale z leciutkimi niedociągnięciami w postaci ostrości ceviche i quesadilli, natomiast bierzemy poprawkę na to, że w momencie naszego pobytu, lokal żył raptem od miesiąca i był na etapie „docierania” :)
Jeśli byliście w lokalu i macie swoje spostrzeżenia to piszcie w komentarzach. Jesteśmy ciekawi jak jest teraz i co zastaliście lub zamówiliście, czego my nie mieliśmy okazji jeść w El Botellon.