Targowisko na końcu świata - czyli zakupy w portugalskim Albufeira

Lubimy odkrywać nowe, lokalne potrawy, przyprawy i produkty. Dlatego też w trakcie zwiedzania postanowiliśmy odwiedzić lokalny targ w Albufeira, gdzie od podszewki można poznać kulinarne życie miejscowego społeczeństwa. Nie było zbyt trudno trafić na miejski targ, znajduje się on bowiem nieopodal dworca autobusowego. Targ odbywa się pod gołym niebem, nie ma on jakiejś konkretnej, wyznaczonej trasy, która prowadziłaby między straganami, można by nawet powiedzieć, że panuje tu niezły chaos. Z drugiej strony można wyczuć atmosferę rozluźnienia. To chyba dzięki turystom spacerującym leniwie wśród straganów i promieni słońca. Ale są również Portugalczycy, najprawdopodobniej mieszkańcy Albufeiry i okolic, którzy w towarzystwie znajomych i sprzedawców popijają kawę, przegryzają różne przekąski w licznych pseudo „restauracjach" rozstawionych w różnych miejscach targowiska, rozmawiając tylko i wyłącznie o ważkich sprawach w promieniach słońca :)

Nie mogliśmy się więc powstrzymać i wyjęliyśmy nasze aparaty fotograficzne, aby zatrzymać wizytę w tym miejscu nie tylko w naszych głowach, ale także na karcie pamięci. Niestety nie wszyscy byli chętni. Przed zrobieniem zdjęcia musieliśmy wcześniej zapytać sprzedawców o zgodę. Choć byli i tacy, którzy sami nas zachęcali do fotografowania.

Sprzedawczyni na jednym ze stoisk z serami i wędlinami chętnie zgodziła się na sfotografowanie jej stoiska, nawet jak strzelała łapką muchy krążące wokół mięsa. Przyznam, że nie do końca rozumiemy tę niechęć do fotografowania, przecież rozpowszechnianie takich zdjęć to wspaniała promocja dla nich, dla miasta, dla Portugalii.

Na targu można znaleźć dosłownie wszystko, powiedzenie „dżem, mydło i powidło" idealnie tutaj pasuje. Są stoiska, na których można kupić ubrania, buty, torby, wszystko wątpliwego pochodzenia z etykietami topowych marek świata mody... Są też stoiska, które nas najbardziej interesowały, oferujące warzywa i owoce, wspaniałe sery, aromatyczne przyprawy, dojrzewające wędliny, kiełbasy, w tym różnego rodzaju chouricao czyli chorizo... są w końcu stragany, na których można kupić ryby i owoce morza, prosto z połowu. Wszystkie zapachy mieszały się ze sobą i zachęcały do spróbowania.

Sery różne różniste :)

Figowe szaleństwo :)

Ooooo! Bulwa! :)

Owoce morza - niesamowicie świeże, część jeszcze z porannego odpływu.

Nas zachwyciły szczególnie charakterystyczne dla tego regionu portugalskie świeże figi – dużo smaczniejsze i bardziej aromatyczne niż te, które można kupić w polskich hipermarketach. Są też oczywiście suszone figi, podawane w bardzo oryginalnych sposób, spotykany tylko w tym rejonie. Po rozkrojeniu figi połączne z midałami tworzą kształt gwiazdki – nie bez powodu nazywane w Portugalii „estrelas".

Estrelas - znaczy gwiazdki

Dla spragnionych słodkości kilka straganów oferujących typowe dla tego regionu churrosy i farturas – czyli taką odmianę polskich pączków. I musimy przyznać, że zaskoczył nas ich rozmiar – były mega ogromne i puszyste, a do tego napełnione chyba całym słoikiem czekolady :)

Baaaaardzo wyrośnięte churros :D

Bez zbędnego rozwodzenia się, wszystko już w poniższej galerii :)

GALERIA

• Title Title
• Title Title
• Title Title
• Title Title
• Title Title
• Title Title
• Title Title
• Title Title
• Title Title
• Title Title
• Title Title
• Title Title
• Title Title
• Title Title
• Title Title
• Title Title
• Title Title
• Title Title
•