Restauracja Polskie Smaki w hotelu Sheraton Sopot - miejsce z najlepszym zylcem pod słońcem

Nasza wizyta skoncentrowała się na rybach, choć nie zabrakło dań, których zwyczajnie nie potrafiliśmy sobie odmówić. Mianowicie “zylc” - czyli galareta z golonki wieprzowej lub chociażby ich sztandarowy żur z kiełbasą, czy sernik na kaszubskim twarogu.

Na początek trochę edukacji

Na początek słów kilka o rybach, a dokładniej o dorszu, bo zaraz się podniosą głosy i wielkie larum “Jak dorsz? Nad morzem? Przecież zakaz połowu, to musi być jakieś mrożone nie wiadomo co!”. A co my na to? Tak, właśnie że dorsz! Dorsz został zamówiony przez nas z premedytacją, zarówno ten smażony, jak i w pierogach. Tak, można nad morzem zejść dobrego dorsza. I teraz uwaga, będzie odrobinę części edukacyjnej.

W Bałtyku jest obecnie całkowity zakaz połowu dorsza, nawet w przyłowie, czyli z tym co zostanie w sieci z innymi rybami. Zakaz jest  nie tylko podczas samego tarła (lipiec), ale okres ten został przez Unię Europejska wydłużony do 31 grudnia 2020 r., a są głosy, że ten okres zostanie jeszcze wydłużony, nawet do końca 2023 roku. Trzeba więc sięgać po dorsza znacznie dalej niż do Bałtyku, który już jest na tyle przetrzebiony, że musowo trzeba trochę przystopować i ograniczać jego trzebienie z ryb. Tyczy się to już nie tylko samego dorsza, ale i innych ryb. Bałtyk jest naprawdę w słabej kondycji, prawie na granicy zapaści zasobów rybnych. I umówmy się, jedzenie dorsza atlantyckiego sprowadzanego przykładowo z Norwegii (która jest zresztą potentatem) to nic strasznego i żadna ujma. Nie oszukujcie się, że “a mi w smażalni/sklepie/wędzarni (*niepotrzebne skreślić) mówił i pokazywał, że jest świeżutki prosto z sieci i porannego połowu”. Oczywiście nie negujemy, że tak może być, bo zakaz połowu tyczy się jednostek (kutrów) powyżej 12 metrów, a nie mniejszych. Nie zmienia to faktu, że w większości przypadków (w szczególności w okresie tarła) dorsz pochodzi z mrożonek, lub – co gorsza – z połowu kiedy prawo jest zwyczajnie naginane oraz zwyczajnie łamane. Jeśli chcecie w tym uczestniczyć, no problem, Wasza sprawa, ja wolę mieć świadomość tego co jem bez żadnej ściemy.

I tym sposobem szanujące się restauracje nie starają się kręcić z dorszem. Ba! Nawet jasno i wyraźnie podkreślają to, że korzystają z dorsza atlantyckiego i sprawdzonego źródła. Po pierwsze łatwiej zachować jakość i powtarzalność, po drugie nie jest się uzależnionym od produktu sezonowego, co w przypadku restauracji hotelu pięciogwiazdkowego jest mega istotne, a po trzecie, dbałość właśnie o zasoby naszego Bałtyku, a to szanuję bardzo.

Tak w ogóle to nie wiem, czy wiecie, ale rok w rok wspieramy organizację pozarządową certyfikującą produkty niebieskim znaczkiem MSC, i mamy totalny szacunek do miejsc i producentów dbających o dobra wód i oceanów. Bo to dzięki nam i zrównoważonemu rybołówstwu nie zabraknie ryb i owoców morza dla kolejnych pokoleń.

Dobra, koniec już tej edukacji, bo mocno zboczyliśmy z kursu, a przecież mieliśmy głównie skoncentrować się na naszych doświadczeniach kulinarnych związanych z Restauracją Polskie Smaki :)

Jak już wspomnieliśmy, skoncentrowaliśmy się na dorszu, bo “być nad morzem i dorsza nie zjeść? Jak to tak?” :D No i na ich klasykach w postaci, chociażby żurku :D

Ale od początku. Restauracja Polskie Smaki to niezaprzeczalnie klasa sama w sobie. Genialna lokalizacja z bajecznym widokiem i tarasem na sopocką plażę i molo, obsługa wyluzowana zupełnie nie nadęta jak to bywa w wielu miejscach o podobnym standardzie. Nie ma zadufania, a wręcz przeciwnie, mnóstwo luzu i uśmiechu. Dobre wrażenie potęguje wystrój wnętrza i wspomniane już widoki. W środku jest miło, ciepło z wystrojem mocno nawiązującym do Kaszub. Restauracja Polskie Smaki ma “to coś” :)

Jak to z tym jedzeniem?

Przystawki

Jako starter wjechał na stół chleb na zakwasie (ichniejszej roboty, za co wielkie brawa), masło, ogórek małosolny, smalec. Bardzo przyjemny wstępniak do konkretów.

ZYLC

Wiele osób z pewnością kojarzy tę nazwę, ale dla wyjaśnienia, zylc to galaretka z nóżek. Galareta w ich wydaniu to istna petarda. Nie tylko genialnie wygląda, bo to fine dining w czystej postaci, ale również cudownie smakuje. Pierwsze wrażenie to “zaraz, zaczynamy od deseru? Przecież zamawialiśmy galaretę :) Pierwszy kęs rozwiał wszelkie wątpliwości. Cudownie delikatne mięso z golonki wieprzowej, cebulka, rajskie jabłuszko, “bita śmietana” z chrzanem, śliwka. To wszystko rewelacyjnie się uzupełniało i tworzyło niespotykany zestaw smaków. Lekka kwasowość za sprawą kropli octu, lekki chrzanowy posmak w kremie, ale nie dominujący. Ogólnie pycha! No i nie wolno zapomnieć o gąbce z chleba, która była świetnym domknięciem całości dania. Dla nas to danie praktycznie zdominowało wszystkie pozostałe, jakie wjechały później na nasz stół, a poziom następnych był naprawdę top of the top.

Siekany śledź solony

Dwa słowa - super śledź :) Tatar lekko słony, ale dokładnie bez przesady, tak jak właśnie być powinien, a zarazem lekko kwaśny. Do tego rewelacyjny ogórek kiszony cieniutko pocięty. Całość polana olejem lnianym nadającym mnóstwo lekkości i kontrastu dla śledzia. Czego chcieć więcej? No może jeszcze odrobinę szałwi, która ku naszemu zaskoczeniu świetnie komponowała się ze śledziem, kontrastowała i przełamywała smak. Na początku pomyślałem, szałwia? Ze śledziem? Perfumy do śledzia? Muszę przyznać, że grało to dość ciekawie :)

Zupy

Zupy może nie wyglądają, to jedyna rzecz, do której moglibyśmy się przyczepić, bo na restaurację o takim poziomie mogłoby to być ciut lepiej:) Natomiast koncentrując się na smaku i kierunek obrany na dom, to jest to mocno wybaczalne. Smakowo jest to petarda i tyle. Właśnie tak normalnie, po domowemu, jak lubię. Żurek teleportował mnie do dzieciństwa, dokładnie taki, jak pamiętam z domowego talerza.

Domowy żur na zakwasie z białą kiełbasą

Żur pycha, nie jest kwaśny, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Jest jajko, jest kiełbasa, jest boczek, jest pietruszka. Jest domowo i tradycyjnie. 

Zupa rybna zakwaszona sokiem z ogórka

Jest i biała ryba, (jak się dowiadywaliśmy był to dorsz, ale również jest dostępny halibut - w zależności od dostępności), jest i łosoś, jest i marchewka. Ogólnie smakowo bardzo ciekawie. Mnóstwo koperku, jest dużo świeżości i lekkości, a to tygryski lubią najbardziej. Nie jest to smakowo typowa zupa rybna, do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni, a to głównie za sprawą soku z ogórka, który jest naprawdę ciekawym dodatkiem. Jak w przypadku żurku, bardzo domowo :)

Pierogi z dorszem

Pierogi możńa zamówić w dwóch wersjach, jako danie główne i jako przystawka. Różnica polega na ilości. My zamówiliśmy jako danie główne. A jak smakowo? A smakowo drodzy Państwo! To prawdziwy HIT! Pierogi tak cudownie aksamitne i delikatne, że z każdym kęsem rozpływają się w ustach. Naprawdę nie wiem co lepsze, czy cudownie delikatne ciasto, czy nadzienie. Do kompletu sos koperkowy, lekko słodki, lekko kwaskowy na bazie śmietanki i wywaru rybnego. Kompozycja smakowa bomba!

Dorsz

Obłędnie wyglądająca na talerzu kompozycja struktur i kolorów. Ziemniaczki, kiszone szalotki, super chrupiący a zarazem soczysty dorsz w wersji smażonej, sałatka z kalarepy, standardowo warzywa, brokuł, groszek, olej lniany. Danie wręcz idealne i też takie nasze swojskie pomimo wyglądu nadającemu daniu mnóstwo elegancji.

Sernik

No i finał w postaci deserów z królem restauracji Polskie Smaki, czyli sernikiem z kaszubskiego twarogu. To moi mili Państwo jest rozkosz dla kubków smakowych i droga do rodzinnego domu. Sernik dokładnie taki, jak przygotowuje moja mama po dziś. Może nie z kaszubskiego twarogu, ale smak bardzo zbliżony, co więcej, bardzo podobny z dokładnie taką są kakaową kruszonką. Możecie wierzyć lub nie, ale każdy kęs to “wizyta w domu”. Sernik, nad którym można by się rozpisywać w nieskończoność. Twardy, zbity, konkretny, a dodatek z musu truskawkowego to już prawdziwy odjazd. Czego chcieć więcej? :D

Ciasko z białej czekolady.

Zamówienie, które złożyła nasza Tosia. Ciastko które nie jest w regularnej karcie, a jedno z tych, które przygotowywane jest okazjonalnie. Mogła sobie wybrać z gabloty :) Tosia skwitowała jednym słowem "Pycha" :) Jak widać na załączonym obrazku czekolada biała jest, a nawet dużo :) Jest i biszkopt, a w srodku krem malinowy. Na górze krem waniliowy :) Połaczenie bombasyczne.

No przecież sobą byśmy nie byli gdybyśmy jej trochę nie skubnęli. I wiecie co? Tosia miała rację, jest super! :D

Podsumowując

Restauracja Polskie Smaki w hotelu Sheraton Sopot to klasa sama w sobie, i to bez dwóch zdań. Idąc do niej, wiadomo czego się spodziewać i na jakim poziomie. Stawiają na smaki typowo polskie z mocnymi akcentami kaszubskimi. Wiele osób może naprawdę poczuć się jak w domu, pomimo że znajduje się w restauracji hotelu z pięcioma gwiazdkami. A jak cenowo? Szczerze? Jeśli miałbym wybierać pomiędzy niewiadomego pochodzenia dorszem ociekającym fryturą z nadmorskiej budy, a dorszem atlantyckim w wydaniu restauracji Polskie Smaki, to chyba wiadomo co bym wybrał. Mimo że cena będzie zbliżona (tak, właśnie, bo w budach nad naszym polskim morzem koszą masakrycznie) stanowczo wybrałbym restaurację Polskie Smaki. Szczerze powiedziawszy, w podobnej cenie można zjeść odrobinę mniej, ale przy tym rozkoszować się smakiem. Odrobinę wyższe ceny, ale za to jakość jest wręcz nieporównywalna, począwszy od samej obsługi, przez klimat restauracji, lokalizację, a skończywszy na smaku i gwarancji, że się nie pochorujecie :D Chyba, że z powodu depresji, że przenieśliście się smakami do dzieciństwa, do tego co serwowały Wasze babcie i mamy :) Uwierzcie nam, Szef Krystian Szidel i jego ekipa potrafią zadbać o smak i menu, a to najważniejsze, prawda?

Nasza ocena restauracji Polskie Smaki

Jak dotrzeć do restauracji Polskie Smaki?