Wizyta w Mad Box - czyli gdzie zjeść w Grodzisku Mazowieckim?
- Blog
- Posted by: Łukasz Sawa
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
W związku z tym, ze dużo poruszamy się po Polsce jesteśmy zmuszeni posilać się w trasie. Wielokrotnie bywa tak, że dowiadujemy się od miejscowych gdzie i co można lokalnie zjeść, lubimy taką kuchnię, ponieważ dzięki temu można się dowiedzieć jak smakuje dany region. Czasem bywa również i tak, że będąc w trasie zwyczajnie szukamy informacji na portalach społecznościowych, tudzież zwyczajnie zasięgamy porady wujka Google. Tak było i tym razem, gdy znaleźliśmy niepozorny lokal o nazwie MAD BOX w Grodzisku Mazowieckim. Szczerze? Do tego lokalu już jakiś czas temu się nawet przymierzaliśmy, ponieważ gdzieś wcześniej już nam się przewinął w mediach społecznościowych. Tym razem nadarzyła się okazja i z niej skorzystaliśmy.
To miejsce bardzo nas zaskoczyło. Nie serwują typowej kuchni regionalnej, nie spróbujecie tu żadnego burgera ani drugiej narodowej polskiej potrawy zaraz po schabowym czyli kebaba, a bardziej kierunki dalekiego wschodu z drobnymi elementami Jamajki w postaci różnego rodzaju makaronów z pudełka – taki odpowiednik Noodle w pudle (zresztą chyba nieistniejącej już sieci). Choć nie tylko makarony w różnych smakach, ale i smażone pierożki i zupki - jest w czym wybierać.
Lokal sam w sobie czysty i schludny z kuchnią otwartą na klienta - za to bardzo duży plus, ponieważ klient może obserwować poczynania kucharza.
Wystrój z zachowaniem spójnej identyfikacji wizualnej. To samo tyczy się pudełek, w których podawane są makarony.
My zaatakowaliśmy dwa różne rodzaje makaronów, sałatkę i zupkę. Szczerze? Ilościowo się przeliczyliśmy. Porcje naprawdę duże, a zamówiliśmy makarony w małych porcjach. Strach się bać gdybyśmy zamówili duże porcje!
Wracając do zamówienia - na pierwszy ogień poszła tajska kremowa zupa z kurczakiem (do wyboru także z krewetkami), noodlami jajecznymi, glonami wakame, mleczkiem kokosowym, marchewką i limonką. Nasze wrażenie bardzo pozytywne. Zupka bardzo smaczna, choć szukając dziury w całym można się przyczepić do sposobu podania limonki :) Ćwiartka limonki jest wrzucona do zupki i aby się do niej dobrać i wycisnąć, trzeba się odrobinę upaprać lub poparzyć palce :) Mogłaby być podawana osobno, będzie o wiele łatwiej dla konsumenta :)
Następnie sałatka z serkiem tofu w tahinie, makaronem ryżowym, glonami wakame, pędami bambusa, szpinakiem, marchewką i mixem papryk, posypana pestkami słonecznika podawana z pastą humus – ufff... składników cała masa – na bogato i można się tym najeść. I tu też musimy się trochę do przyczepić, żeby nie było tak bardzo kolorowo :) Składniki w miseczce mogłyby być wymieszane ze sobą, a nie układane warstwami. Zanim dobierzemy się do dolnej warstwy (tej na dnie) musimy napchać się np. marchewką :) W smaku ogólnie na plus.
No i teraz czas na makarony :)
Zaatakowaliśmy WGM czyli makaron noodle udon z marynowaną wołowiną, zielonym sosem curry, czerwoną cebulą, zieloną fasolką, grzybami mun, pędami bambusa, ananasem, porem i prażonymi pestkami słonecznika. No i tu bardzo duży pozytyw, zamówiona mała porcja, którą się najedliśmy i to ze smakiem. Makaron bardzo smaczny - zresztą udon - w ostatnim czasie coraz modniejszy, a wołowina miękka i dobrze doprawiona. Ogólnie kompozycja smakowa bardzo OK. Jedyny minus tego zestawu to słonecznik, w menu miał być prażony – niestety nie był. Makaron zyskałby wiele więcej gdyby wyciągnąć ze słonecznika więcej smaku właśnie poprzez podprażenie. Podobnie jest z innymi tego typu rzeczami jak np. sezam, dynia, orzeszki itd. Tu chyba kucharzowi zwyczajnie się spieszyło :)
Kolejny makaron jaki wjechał na nasz stół to Street Soul – jeśli chodzi o kompozycję smakową i dobór składników, to smakował nam bardziej niż WGM (choć WGM był bardzo OK). Składniki takie jak kawałki kurczaka, noodle udon, sos teriyaki, cebula czerwona, marchewka, grzyby shitake, cukinia, pędy bambusa, kapusta pekińska i prażona cebulka tworzą świetne zestawienie. Danie bardzo na plus! Dla smakoszy ostrzejszej kuchni, polecam poprosić jeszcze obsługę o podkręcenie dania kapsaicyną. Warto, ponieważ można dodać daniu lepszego „kopniaka”.
Podsumowując:
Mad Box w Grodzisku Mazowieckim naprawdę kusi smakiem i jak dla nas to bardzo duże zaskoczenie, ponieważ to nie jest jedno z wielu miejsc typu kebabownia, w którym można się zwyczajnie opchać. W „Szalonym Pudełku” można zjeść świetne makarony w naprawdę wielu zestawieniach smakowych (Zobacz menu Mad Box). Polecamy również poeksperymentować z własnymi kompozycjami smakowymi, ponieważ kucharz jest obrotny i gotów na wyzwania :) Wada lokalu jest niestety taka, że aby zjeść ich makarony, trzeba się udać do Grodziska (jakieś 40 km od Warszawy) – daleko. Myślę, że gdyby mieli lokal w stolicy, spokojnie mieliby szansę wybić się w natłoku innych tego typu lokali, ponieważ wiedzą jak żonglować składnikami i smakami. No i co ważne, to ceny – bardzo przystępne :) Jak będziecie w pobliżu Grodziska, to gorąco polecamy i zachęcamy do odwiedzin.