ZAMKNIĘTE NA STAŁE! - Restauracja El Barrio - etniczna kuchnia meksykańska w Warszawie
- Warszawa
- Posted by: Łukasz Sawa
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
ZAMKNIĘTE NA STAŁE! - W maju 2017 roku warszawskim restauracjom meksykańskim narodziła się nowa konkurencja. El Barrio, bo o niej mowa, otworzyła swe drzwi dla gości przy ulicy Długiej 6 – przy samej Starówce. Prowadzona jest przez Jacka Profusa i Lourdes Estrada, rodowitą meksykankę, artystkę-malarkę, natomiast szefem kuchni jest Angel Aceves Vivanco, do tej pory szef kuchni znanej wszystkim restauracji El Popo Kręglickich. Założeniem El Barrio jest serwowanie autentycznych, regionalnych dań prosto z Meksyku, a hasło jakie jej przyświeca to „etniczna kuchnia meksykańska”. Mieliśmy okazję już co nieco popróbować i poznać smaki El Barrio.
W El Barrio byliśmy już dwukrotnie, pierwszy raz podczas uroczystego otwarcia, drugi raz już prywatnie. Samo otwarcie lokalu było naprawdę świetnym wydarzeniem, zresztą bardzo hucznie obchodzonym. Prawdziwa meksykańska fiesta. Dużo uśmiechniętych ludzi, co rusz masa fajnych przekąsek i jak zwykle świetni Los Amigos Mariachi.
Na atmosferę wpływa już sam wystrój lokalu. Prawdę mówiąc jest on utrzymany w bardzo minimalistycznym tonie, ale bardzo ładnym, z wyraźnym akcentem etnicznych symboli Meksyku. Warto w tym momencie wspomnieć, że praktycznie wszystkie elementy dekoracyjne - rzeźby, klosze, lampy itd., wykonane zostały własnoręcznie przez Lourdes Estrada. Naprawdę czapki z głów. Nawet i talerze (bardzo oryginalne metalowe) sprowadzone zostały z Meksyku. Wystój sprawia wrażenie bardzo przyjemnego meksykańskiego lokalu. Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne.
Jeśli chodzi o jedzenie, to jest smacznie. Pyszne empanadas, świetne salsy i flautas.
Będąc na otwarciu do sals podano koszyczki z chipsami kukurydzianymi, niestety były z torebki. Wzięliśmy poprawkę na to że to otwarcie, bardzo dużo ludzi i nie ma sensu się tak bawić w smażenie z tortilli... niestety ponowna wizyta zweryfikowała nasze podejrzenia. Do ceviche podano nam takie same totopos :(
Dlaczego? Jeszcze raz zapytam DLACZEGO? Użyłbym tego słowa jeszcze wielokrotnie... Jeśli kuchnia etniczna, jeśli restauracja chce serwować to co najlepsze w Meksyku to i totopos powinny być najlepsze, a nie z torebki. Tym bardziej człowiek z Meksyku Angel Aceves Vivanco, który tyle lat pracował w El Popo serwuje coś takiego? Ja wiem że czas, że food cost, że więcej pracy... ale takim szczegółem łatwo popsuć pierwsze wrażenie. Nie idźcie tą drogą. Ja wiem, że w Polsce przeciętna osoba jest przyzwyczajona do chipsów z torby i takie ma właśnie wyobrażenie, ale jeszcze raz powtórzę pytanie... Dlaczego? Pokażcie co w Meksyku najlepsze zaczynając od zwykłych totopos :)
Na szczęście chipsy zostały przyćmione przez znakomite ceviche de pescado (28 zł). Świetny dorsz, świeży ogórek zielony, dużo kolendry, czerwona cebula, sok z cytryny, pomidor i chilli. Danie prawie kompletne :D Wielkość dania jak na przekąskę duże. Spokojnie pojedzą nim dwie osoby. Brakowało nam jednej drobnej rzeczy, awokado :) Ale to się już czepiamy. Zwyczajnie jesteśmy awokadożercami i dla nas awokado mogłoby być w każdym jednym daniu :D nawet w „guacamole” :D
I taka jedna mała uwaga. W karcie nie jest w żaden sposób oznaczone, że ceviche to danie dość ostre. Przy innych pozycjach takie oznaczenie widnieje. Z ostrymi daniami nie mamy problemów, jemy jak popadnie przy tym się oblizując od ucha do ucha (tak było i przy tym ceviche), ale zwykły polski „zjadacz chleba” może się mocno zdziwić. Informacja, że danie jest ostre przyszła w momencie podania na stół. Nie każdy to zje. My wiemy, że ceviche z założenia jest ostre, niekoniecznie inni, tym bardziej osoby, które styczność z kuchnią meksykańską mają znikomą.
Kolejnym bardzo fajnym daniem była meksykańska klasyka czyli flautas de pollo (19 zł) – smażone w głębokim oleju zawijane placki kukurydziane z kawałkami kurczaka w sosie pomidorowym. Kurczak mocno wyrazisty w smaku i bardzo smaczny. Tortilla bardzo chrupiąca. Do dania nie mamy naprawdę żadnych zastrzeżeń.
Następne danie jakie przywędrowało na nasz stół była enchiladas verdes (27 zł). Placki kukurydziane z kurczakiem w polewie serowej zapiekane w zielonym sosie. To danie najmniej przypadło nam do gustu, niestety. Głównie za sprawą sera, który sprawiał, że danie było mega „ciężkie” i zabijało smak wszystkiego co pod nim. Przyzwyczajeni jesteśmy do stanowczo mniejszej ilości sera. A haaaa... no i ta pietruszka zamiast kolendry... pomyłka? Celowy zabieg? Nie to że się czepiamy, ale coś w tym daniu zwyczajnie nie zagrało. Nie to, że jest niedobre, czy coś w tym stylu. Jest dobre, ale przerost sera działa niczym koc azbestowy rzucony na ogień.
Podsumowanie:
Ogólne wrażenia z El Barrio bardzo, ale to bardzo pozytywne. Restauracja ma szansę zaistnieć i znaleźć swoje miejsce pomiędzy innymi meksykańskimi lokalami w Warszawie. W El Barrio skosztowaliśmy tylko kilku wybranych dań, menu jest znacznie bogatsze. W karcie można jeszcze znaleźć meksykańskie klasyki takie jak Sopa Azteca, Quesadilla, Burrito, Fajitas, Empanadas. Czego nam bardzo, ale to bardzo brakowało? Klasycznych tacos (podawane są tylko tacos doratos – zawijane), tego z czego Meksyk przecież słynie. Bez nich nie wyobrażamy sobie Meksyku. El Barrio nie posiada jeszcze w sprzedaży alkoholu, ale z tego co nam wiadomo „walczą” z koncesją i alkohol ma być. Jeśli chodzi o ceny to bardzo zbliżone do konkurencji i jak przystało na warszawskie warunki. Zapewne będziemy stałymi bywalcami. Kuszą inne pozycje menu, między innymi zupa i burrito. Po jednej wizycie na otwarciu i jednej prywatnej stwierdzamy, że serwują fajną kuchnię meksykańską.
