Jack Daniel’s Master Distiller – Limitowana edycja z historią i duszą
- Blog
- Posted by: Łukasz Sawa
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
No i odnalazłem swoje hobby na najbliższe lata :) Co to takiego? Ni mniej, ni więcej jak Jack Daniels Master Distiller. Jako że do alkoholi w dużym stopniu podchodzę bardziej kolekcjonersko aniżeli konsumpcyjnie, to jest to dla mnie chyba idealne zajęcie :) Dlaczego o tym piszę? Przede wszystkim dlatego, że jestem mega fanem Jacka Danielsa. Pamiętam już od szkoły średniej (lata 90), jakim to marzeniem było posiadanie koszulki z logotypem Jacka, nie mówiąc już o butelce trunku, która zwyczajnie była poza zasięgiem zwykłego licealisty. To były (wstyd się przyznać) ale czasy, gdy w grę wchodziły alkohole te z o wiele... wiele... wiele... niższej półki :D Nie tylko dlatego, że dostępność alkoholi w sklepach była jaka była, ale i grubość portfela licealisty przypominała bardziej kartkę papieru :D Zaraz, zaraz... jaki portfel? Bardziej kieszenie z monetami, przez które non stop od ciężaru robiły się dziury :D Takie to były pierwsze inicjacje związane z alkoholem i przyjaciółmi... ależ wzięło mnie na sentymenty... sami widzicie, jakie wspomnienie u mnie wywołuje Jack. Ale koniec tych wywodów, teraz do konkretów.
Czasy przełomu ustrojowego w Polsce otworzyły rynek na przeróżne produkty zza granicy, np. słynne niemieckie soczki, czekolady czy proszek OMO, jakże różne od tych zza wschodniej granicy, które zalewały bazary w postaci butelek z wódką Stolichnaya i „świecącym” spirytusem marki Royal sprzedawanym w plastikowych butelkach :)
Natomiast szczytem marzeń i szpanu było mieć coś ze Stanów Zjednoczonych. Pamiętam jak posiadanie czegokolwiek, nawet zwykłej naszywki Jack Daniel’s na plecaku, czy kurtce oznaczało luksus, było takie cool, dorosłe i w ogóle... bardzo duży PR zrobiły marce kapele rockowe, dzięki czemu można było się poczuć nawet odrobinę buntowniczo :) Jak to czasy się zmieniają, teraz nie tylko człowiek starszy, ale i dostępność wszelakich alkoholi jest prosza jak nigdy wcześniej.
Taka ciekawostka... Nie wiem czy wiecie, ale zwykły Jack No.7) wszedł na polski rynek jako pierwszy i dość późno. To był rok 1997, wtedy to w sprzedaży pojawiły się oficjalnie pierwsze butelki słynnego whiskey z czarną etykietą. Następnie w 1999 roku, na polski rynek wszedł pierwszy transport Gentlemen Jack.
Dzięki zmianom jakie zaszły w Polsce można sobie pozwolić na ten „luksus”, którego wcześniej człowiek nie był wstanie doświadczyć. Dla mnie to w tej chwili jest takie spełnianie marzeń z młodości. Dlatego lubię większość alkoholi traktować bardziej kolekcjonersko. I tak jest właśnie z niedawno odkrytym Jackiem w wersji Master Distiller. Jest to seria typu Limited Edition i produkowana jest stosunkowo od niedawna bo od 2013 roku. Seria whiskey wypuszczona jest na cześć każdego z 7 mistrzów destylarni z Lynchburga, dzięki którym zawdzięczamy smak i jakość alkoholu.
Każdemu masterowi przypada jeden kolejny rok, i tak przykładowo numerowi pierwszemu przypadł rok 2013, nr 2 rok 2014 itd... i produkowane będą aż do numeru 7. Obecny Master Distiller Jeff Arnet (nr 7) żyje, więc pewnie trochę to potrwa zanim zostanie wyprodukowana butelka z numerem 7, nie mówiąc już o "ósemce". :)
No.1 - Jasper Newton Daniel 1866-1911
No.2 - Jess Moltow 1911-1941
No.3 - Lem Tolley 1941-1964
No.4 - Jesse Gamble 1964-1966
No.5 - Frank Bobo 1966-1992
No.6 - Jimmy Bedford 1992 –2008
No.7 - Jeff Arnett 2008
Póki co jestem szczęśliwym posiadaczem butelki z nr 2, więc sami widzicie, że mam zajęcie na kilka kolejnych lat :)
A co ma takiego wyjątkowego posiadana przeze mnie butelka Jacka Danielsa Master Distiller no.2? Otóż jest to ukłon w stronę Jessa Motlow, który był głównym destylatorem w latach 1911-1941, w latach głębokiej prohibicji w Stanach Zjednoczonych, kiedy to alkohol istniał tylko „w podziemiu”. W tych czasach niejedna destylarnia poległa, a Jack przeżył. Dlatego nr 2 jest tak szczególną edycją.
Kolejną butelką, którą mam w planach, to No.1. Butelka poświęcona samemu twórcy i mistrzowi, dzięki któremu możemy cieszyć się smakiem whiskey z czarną etykietą. Sami więc widzicie, że każda jedna butelka z limitowanej edycji Master Distiller to wielki ukłon dla ludzi najbardziej związanych z produktami wychodzącymi z destylarni w Lynchburgu. Każda jedna ma swoją historię, a można nawet powiedzieć, że i duszę :)
Tak więc moi drodzy... jeśli jakieś prezenty... to przyjmuję Master Distiller’y z brakującymi numerami :D A tak na poważnie, to co jeszcze takiego wyjątkowego ma ta seria? To, że można sobie taką butelkę zarejestrować na stronie Jacka Danielsa przy pomocy unikatowego numeru seryjnego (każda jedna takowy posiada) i wydrukować unikalny certyfikat. Dla hobbystów to prawdziwa gratka :) Ja dokonałem rejestracji i mam swój certyfikat:)