Paweł Oszczyk z La Rotisserie Szefem Roku przewodnika Gault&Millau 2016
- Blog
- Posted by: Łukasz Sawa
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
Na napisanie tej recenzji złożyło się kilka rzeczy. Zaproszenie do restauracji La Rotisserie i poznanie się z jej szefem kuchni – Pawłem Oszczykiem oraz zdobycie przez niego nagrody Szef Roku przewodnika kulinarnego Gault&Millau 2016. Cieszy nas to tym bardziej, że mieliśmy okazję na własnych kubkach smakowych doświadczyć tego, do czego jest zdolny. W degustacji uczestniczyliśmy już w marcu tego roku, wtedy to zaserwowano nam dania przygotowane na okoliczność wypuszczenia przez restaurację nowego konceptu „Prosto z targu” opierającego się głównie na produktach sezonowych. Kto inny jak nie Paweł Oszczyk jest w stanie wykorzystać ich potencjał?
To co nam podawano na talerzach zaspokajało nie tylko oko, ale i kubki smakowe. Kompozycje wręcz obłędne i niesamowicie wyważone. Nam przypadło w udziale skosztować takie dania jak: terrina z królika i gęsiej wątróbki z burakami i estragonem, kremowa zupa z białych szparagów, jajko, pastrami z kaczki i trufla, pieczony filet z troci, żur, niedźwiedzi czosnek i soczewica, pieczona polędwica cielęca, młoda marchew, kolendra i pieprz tasmański, a na koniec panna cotta z rabarbarem, galaretka z Sauterna i bazylia. Już jak się czyta robi niesamowite wrażenie.
Ale wracając do dań. Na początek na stół wjechało pierwsze danie, czyli terrina z królika i gęsiej wątróbki z burakami i estragonem. Danie przepyszne, a królik wręcz rozpływał się w ustach. A burak? Marynowany, wręcz obłędny :) Bardzo fajnie współgrał z pasztetem z królika i gęsią wątróbką (foie gras).
Kolejne danie to kremowa zupa z białych szparagów, jajko, pastrami z kaczki i truflą. W tym daniu widać już naprawdę dużo zastosowywanych technik z najwyższej półki. Przede wszystkim żółtko confit, gotowane w niskiej temperaturze. Do tego kaczka również gotowana sous vide. A na koniec żeby tego było mało plasterki trufli i całość zalana cudownym kremem z białych szparagów :) Czego można chcieć więcej?
Pieczony filet z troci, żur, niedźwiedzi czosnek i soczewica to następne danie dzięki któremu mogliśmy wręcz odlecieć :) Bardzo nas zaskoczył kolor ryby, ponieważ troć łudząco przypominała łososia. Zresztą sami zobaczcie na zdjęciu :) Ryba bardzo miękka, rozpadająca się po dotknięciu widelcem i nożem. W tym przypadku użyto również niezbyt popularnej na co dzień techniki przygotowania ryby, otóż była ona pieczona w bardzo niskiej temperaturze, około 40 stopni. Kolejne rewelacyjne elementy użyte do przygotowania dania, to niedźwiedzi czosnek, pianka z żuru i soczewica. Prawda, że świetna kompozycja?
Oczywiście nie mogło również zabraknąć dania typowo mięsnego. W tym przypadku była to pieczona polędwica cielęca, młoda marchew, kolendra i pieprz tasmański. Tego dnia polędwica była chyba najmocniejszym punktem :) Miękka i soczysta. Przygotować dobrze polędwice to naprawdę sztuka. Podobnie jak kaczka, polędwica również była przygotowana w technice sous vide a później dodatkowo smażona, dzięki czemu uzyskano bardzo miękką konsystencję, a jednocześnie chrupką z wierzchu. Typowo nasze smaki i to chyba najbardziej do nas przemówiło. Mięso podane było na musie z młodej marchewki (boski!). Danie składało się jeszcze z paseczków zielonych szparagów i sosu z pieprzu tasmańskiego. Wszystko posypane „ziemią jadalną” czyli rozkruszonym pumperniklem.
No i na koniec oczywiście deser, podobnie jak wszystkie serwowane w tym dniu dania - obłędny i zaskakujący smakami. Na deser podano nam panna cotta z rabarbarem, galaretkę z Sauterna i bazylią. W tym przypadku smaki zbalansowane wręcz z największą precyzją i wyczuciem, przez co każdy składnik idealnie współgra z pozostałymi. Przy tym wszystkim nie zanika akcent rabarbaru. I tak wspomniany już rabarbar super komponuje się z pianką z bitej śmietany i galaretką z Sauterna. Rabarbarowy również był sorbet, przez co deser sprawiał wrażenie bardzo odświeżającego :)
Bez kawy espresso na koniec się nie obyło, a jak kawa, to oczywiście i ciasteczko :) Warto tu wspomnieć, że wszelkie wypieki są również robione we własnej cukierni.
Dlaczego jeszcze warto odwiedzić La Rotisserie? Chociażby dlatego, że doborem win zajmuje się mistrz Polski Sommelierów Andrzej Strzelczyk, z którym również mieliśmy okazję uczestniczyć w degustacji win. Zobacz artykuł: Degustacja win w ciemno z Andrzejem Strzelczykiem
La Rotisserie to nie tylko dobra kuchnia i świetny szef kuchni, to miejsce w prestiżowym 5* hotelu Le Regina na samej Starówce. Wystrój jak i atmosfera potęgują doznania kulinarne. Można poczuć się naprawdę wyjątkowo i ekskluzywnie. Obsługa na najwyższym poziomie, dba o najmniejsze szczegóły chociażby o takie jak stale pełna szklanka wody lub kieliszek wina. Cóż można więcej powiedzieć? Trzeba zwyczajnie odwiedzić i przekonać się osobiście :)
Podsumowanie:
Restauracja La Rotisserie to klasa sama w sobie. Warto wspomnieć, że menu zmienia się co tydzień, co jest rewelacyjnym zabiegiem, ponieważ zawsze można trafić na coś nowego i wyszukanego. Mieliśmy okazję próbować naprawdę świetnych dań, których smak nie tylko satysfakcjonuje kubki smakowe, ale również jest strawą dla oczu. Piękne kompozycje, dobór składników, technik przygotowania i sposób podania. No i świetna obsługa.
Ciekawym rozwiązaniem jest możliwość komponowania własnego menu lunchowego dostępnego w ramach akcji „Lunch prosto z targu”. W godzinach 12-17 można sobie dobrać pasujące nam dania z pięciu dostępnych w danym dniu w karcie. Ceny... Przykładowo menu lunchowe 78 pln za osobę / 2-dania lub 88 pln za osobę / 3-dania. Może i drogo, ale przepysznie. Wysokie ceny są wynagrodzone smakiem, a także tym że wychodzą spod ręki samego Pawła Oszczyka, Szefa Roku przewodnika kulinarnego Gault&Millau 2016. W pełni zasłużona nagroda, ponieważ to co wyszło spod jego ręki było naprawdę świetne :)
Gdze znajduje się La Rotisserie?