ZAMKNIĘTA - TAQUERIA MEXICANA w Warszawie - Barwnie ale czy smacznie?
- Blog
- Posted by: Łukasz Sawa
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
Jak już na nas przystało, dalej idziemy szlakiem meksykańskiego smaku serwowanego w restauracjach. Teraz przyszła kolej na opinię z Taqueria Mexicana w samym centrum Warszawy. Kilkakrotnie przymierzaliśmy się aby odwiedzić to miejsce i w końcu się udało. Restauracja przykuwa wzrok bardzo kolorową elewacją, pomalowaną w typowo meksykańskim stylu. Nie da się tego miejsca niezauważyć lub pomylić z jakimś innym, z daleka widać co jest w tym miejscu serwowane. Restauracja, jak już wspomnieliśmy, mieści się w samiutkim sercu Warszawy, przy ulicy Zgoda (niedaleko Chmielnej).
Kolorowy zawrót głowy - fajnie.
Jak to się mówi "nie oceniaj książki po okładce" – kierując się tą dewizą musieliśmy wstąpić do środka i spróbować, ile Meksyku jest w środku, przede wszystkim w samym jedzeniu. Po wejściu do środka stwierdziliśmy jednoznacznie, że wystrój spójny stylistycznie, który w pełni oddaje klimat. W tle przygrywała hiszpańskojęzyczna muzyka. To co rzuciło się w oczy to pusta sala, a bylismy w sobotę, w godzinach popołudniowych, a to juz pewien sygnał.
Niestety zauważyliśmy i wiele innych rzeczy, trochę mało apetycznych, jak np. poplamione abażury w lampkach...
Lampka z atrakcjami "kolorystycznymi"
No ale nic... zamawiamy, bo przecież nie po to weszliśmy, żeby siedzieć i oglądać.
OBSŁUGA
... nawet miła, obsługiwała nas pani dość sympatycznie i z uśmiechem. Przyniosła nam menu i sandardowo zapytała, czy życzymy sobie coś na start. Grzecznie podziękowaliśmy i zajęliśmy się przeglądaniem menu.
ZAMÓWIENIE
Karta nawet obszerna, ale nie jest to bardzo przytłaczająca ilość. Każdy zapewne znajdzie coś dla siebie.
Na pierwszy ogień poszły zupki: Pozole (tradycyjna meksykańska zupa, której kluczowym składnikiem jest biała kukurydza), oraz druga - Sopa Azteca. Zacznijmy od zupy azteca, ponieważ na pozole jeszcze przyjdzie czas... dłuższa historia :)
Podana nam zupka, była w smaku po prostu... zupką pomidorową, naszą polską pomidorową z tą różnicą, że dodatkowo były w niej kawałki pociętego w kosteczkę awokado, tortilli i odrobina świeżej kolendry :) Noooo.. i jeszcze kleks śmietany, która się lekko oważyła. Takie połączenie dwóch kultur.. polskiej i meksykańskiej.
Sopa Azteca
COŚ NIE TAK...
Rozczarowanie nastąpiło wraz ze spróbowaniem zupy pozole – niestety nie udało nam się w niej znaleźć ani jednego ząbka białej kukurydzy. To bardzo dziwne, ponieważ pozole oparte jest w szczególności właśnie na niej.
Pozole bez kukurydzy :)
Super, że były pozostałe składniki takie jak mięso, rzodkiewka, kapusta... ale gdzie ta kukurydza? No niestety, po zjedzeniu zapytaliśmy jeszcze pani kelnerki, czy nie podają z kukurydzą? Z uśmiechem stwierdziła, że oczywiście podają! Była dość zaskoczona brakiem kukurydzy w naszym daniu i stwierdziła, że mogliśmy wcześniej powiedzieć, jeśli nie było jej w miseczce - ciekawe czy by nam ją przyniosła:) Rozbawiła nas tym bardzo:D
No nic, nie uświadczywszy smaku białej kukurydzy w Taqueria Mexicana zabraliśmy się za kolejne smaki.
Jako następne danie wybraliśmy sobie Tacosy w czterech smakach, m.in. z chorizo, z kurczakiem, z wieprzowiną oraz wieprzowiną w marynacie achiote.
Tacos
Prezentowały się bardzo ładnie, dużo mięsa, mało tak zwanych przeszkadzajek w postaci zbędnych wypełniaczy i zapychaczy. Wszystkie tacosy polane sosem i posypane świeżą kolendrą, co w restauracjach rzadko się zdarza. Byliśmy już w „kilku" i z żalem stwierdzamy, że nie wszędzie używa się kolendry, a to przecież kwintesencja kuchni meksykańskiej - za kolendrę dajemy plusa.
No ale przecież nie po okładce się ocenia, więc zabieramy się do jedzenia. Same tacos nawet OK, mięso wysmażone – w miarę dobre i przyprawione. Zaleta tych tacosów taka, że można sobie wybrać każdy smak osobno, więc można wypróbować wszystkiego. Generalnie smaczne, ale jeden WIEEEELKI MINUS... Tortille były zwykłe pszenne (w karcie menu napisane, że kukurydziane). Trochę wprowadzanie w błąd, lub po prostu im brakło... Może trafiliśmy na zły dzień.
SALSY - PLUS I MINUS
Bardzo fajna sprawa to podane do tacosów salsy.
Salsy różne różniste...
Jedna szczególnie nas zaskoczyła. To była salsa z kiwi. Szczerze powiedziawszy nigdy wcześniej takiej salsy nie mieliśmy okazji jeść, a bardzo nas zaskoczyła smakiem. Salsa była dodatkowo wzmocniona chilli, co sprawiło, że świetnie się przenikały smaki słodkiego, kwaskowatego i ostrego... DUŻY PLUS. Ale nie tylko salsa kiwi była podana, były podane jeszcze 3 inne: pico de gallo - szału nie było - lepsza jednak domowa, salsa verde - przygotowana ewidentnie z tomatillos puszkowego (wyraźny posmak octowy) i salsa z mango - dość smaczna. Te trzy salsy jednak takie sobie, ale kiwi przypadła nam do gustu, rewelacyjnie komponowała się z tacosami.
Minus jeszcze za fakt, że kelnerka nie informuje jakie salsy podaje, tym bardziej, że w menu też nie są opisane. My akurat mniej więcej wiemy czego się spodziewać, ale wydaje nam się, że ostrość niektórych sals niejedną osobę by zaskoczyła.
PODSUMOWUJĄC:
Generalnie nie jest to tania restauracja meksykańska. Zestawiając ze sobą smak do ceny... to cena pozostawia wiele do życzenia, chyba że będziecie w porze lunchowej, wtedy zestawy obiadowe są tańsze. Za takie pieniądze jak zostawiliśmy w Taqueria Mexicana, spokojnie można zjeść o wiele taniej i smaczniej w innym miejscu. Czy można porównać okładkę do zawartości? Dość połowicznie... niestety wiele nie zjedliśmy. W ten dzień skusiliśmy się tylko na opisany wyżej zestaw. Pozostawiamy resztę dań aby jeszcze raz kiedyś to miejsce odwiedzić i spróbować innych smaków, ponieważ mamy pewne mieszane uczucia i nie jesteśmy przekonani do jakości i smaku. Podczas naszej wizyty niektóre rzeczy były na plus (szkoda, że tylko niektóre), ale było też wiele niedociągnięć. Więc jeszcze raz zapewne się tam pojawimy i zdamy Wam relację z kolejnej wizyty i innych dań. Kusi nas jeszcze quesadillas i fajitas...
TAQUERIA MEXICANA
ul. Zgoda 5
Warszawa