Bydło i Powidło w Warszawie - smaczne odwiedziny i opinia
- Blog
- Posted by: Łukasz Sawa
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
W gąszczu lokali serwujących szybkie dania, a powstających jak grzyby po deszczu, jakiś czas temu pojawiło się w Warszawie nowe miejsce gotowe przyjąć maniaków spragnionych fastfoodowych doznań smakowych. Nosi oryginalną nazwę Bydło i Powidło. Nazwa mówi chyba o różnorodności serwowanych dań... począwszy od burgerów, frytek, sałatek – skończywszy na różnego rodzaju stekach itp.
Zawędrowaliśmy więc na Wolę, a dokładniej na ulicę Kolejową, nieopodal „19 Dzielnicy". Bydło i Powidło to w pełni przeszklony budynek, dzięki czemu z każdej strony można obserwować zmagania obsługi z klientami :)
Dotarliśmy do lokalu w jeden z ostatnich bardzo słonecznych wrześniowych dni. Było tak ciepło, że wybraliśmy stoliki na zewnątrz przed lokalem. Weszliśmy wprawdzie na chwilę do środka, żeby zobaczyć jak wygląda oraz żeby strzelić kilka fot.
Usiedliśmy w środku, ale zaraz uciekliśmy, ponieważ przeszklony budynek w połączeniu z silnie grzejącym słońcem sprawiał wrażenie jakbyśmy znajdowali się w szklarni. Trochę dłużej i moglibyśmy się albo rozpuścić albo zakwitnąć :)
Po opuszczeniu lokalu siedliśmy sobie przy drewnianych stoliczkach (to nic, że nasz latał, jak butelka po pokładzie w czasie sztormu - to skutek postawienia stoliczków na kamienistym podłożu – miało to jedak swój urok). Zabraliśmy się za rekonesans menu. Karta z menu zrobiona w bardzo skromny, prosty, ale za to czytelny sposób. Bez żadnych problemów można zapoznać się z całym „asortymentem".
Pani kelnerka bardzo miła, sympatyczna i uśmiechnięta pomogła w wyborze odpowiedniego dania.
Wybraliśmy dwa hamburgery: jeden z awokado i jalapeno, drugi hamburger BBQ. Do tego frytki i sałatka coleslaw. Oczywiście dodatki w postaci frytek i sałatki były płatne dodatkowo, ale biorąc w zestawie są one tańsze niż gdyby kupować z osobna (do zestawu liczone są po 3 złote, natomiast z osobna już po 6 złotych). Nie czekaliśmy na zamówienie zbyt długo, byliśmy w sumie o dość młodej, przedobiadowej porze.
Przyniesiono nam za jednym zamachem oba dania. Oczywiście przez rozpoczęciem jedzenia musieliśmy to uwiecznić na zdjęciach.
Może zaczniemy opis od najzdrowszej części zamówienia, czyli sałatki coleslaw. Sałatka super, grubo szatkowana i bardzo chrupiąca. Widać, że przygotowana z dobrej, jakości kapusty.
Podana w bardzo oryginalny sposób, bo w słoiczkach, a nie jak to bywa w niektórych „burgerowaniach" w zwykłej, mikroskopijnych rozmiarów, plastikowej miseczce. Majonezu też było w sam raz. Nie było żadnego przerostu formy nad treścią i nie trzeba było szukać w słoiku pełnym majonezu kilku kawałków kapusty i marchewki... a mieliśmy już takie doświadczenia w jednym miejscu.
Następnie czas na frytki – też przygotowane i podane w bardzo oryginalny sposób. Podobnie jak sałatka coleslaw były podane w słoiczku.
Co do oryginalności przygotowania, to frytki, a można nawet spokojnie powiedzieć, że FRYTY, smażone były wraz ze skórką ziemniaka. Jak dla nas BOMBA! I nie tylko kaloryczna, robi bardzo pozytywne wrażenie wizualne i smakowe.
A teraz hamburgery.
No trzeba przyznać z czystym sumieniem, że bardzo duży pozytyw. Pierwsza rzecz, jaką dostrzegliśmy to wielkość hamburgerów - były bardzo wysokie, a mięso grube. Nie wyglądało jakby przed smażeniem słoń pomylił mięso z gaszonym papierosem i przytupnął parę razy „nóżką", wręcz przeciwnie, mięso bardzo soczyste i jędrne. Super mega wielki plus za to, że zapytano nas, jaki stopień wysmażenia chcemy. Jeden z nielicznych lokali, w jakim byliśmy w ostatnim czasie, gdzie zadano nam przy zamówieniu to pytanie :D
Burger BBQ i okazałe mięso :)
Burger awokado
Reszta składników w hamburgerach tez niczego sobie. Bardzo duży pozytyw, jedynie mięso nic a nic praktycznie niedoprawione, nie była wyczuwalna sól, ale w sumie przy tym się nie upieramy, jedni lubią takie... inni inne... :) Reszta składników, sosów i wypełniaczy nadrabiała smak mięsa, więc się tak nie czepiamy.
Jedyna wada tych hamburgerów taka, że były dość wysokie i trzeba było jeść nożem i widelcem, czego strasznie nie lubimy - hamburgera powinno się wziąć w „łapy", zgnieść maksymalnie i gryźć.. Niestety z tymi nie dało się tego zrobić, ponieważ usta musiałyby być rozwarcia ziewającego hipopotama, a to już groziło wyskoczeniem szczęki z zawiasów. Cóż... rodzice nauczyli nas władać nożem i widelcem, więc nie stanowiło to większego problemu :)
Zjedliśmy ze smakiem, a można nawet powiedzieć, że się opchaliśmy w pozytywnym znaczeniu.
Na koniec jeszcze przejrzeliśmy sobie kartę i postanowiliśmy, że jeszcze wrócimy na kilka wypatrzonych dań. W Bydło-Powidło można zjeść nie tylko hamburgery, ale też rewelacyjnie wyglądające steki (podpatrzyliśmy jak były smażone) i ślinka nam ciekła pomimo żołądków przypominających fiata 126 przy biciu rekordu napychanych do środka ludzi :) (tak jako ciekawostka -zmieściło się 12 osób!).
Podsumowując:
Lokal bardzo fajny, szkoda, że trochę na uboczu, ale jeśli ktoś chce super zjeść to na pewno się pofatyguje. Ale co jeszcze fajnego? Powstało drugie Bydło i Poidło – tym razem już w ścisłym centrum Warszawy, przy ul. Kruczej. Jeśli będzie taki sam poziom to zapewne będą i klienci.
Jedyny minus to taki, że nie jest bardzo tanio, ale coś za coś... jeśli chcemy zjeść dobrze i smacznie, to warto dołożyć kilka złotych... no chyba, że chcemy iść to jakieś „śmieciówki" i zjeść watę zamiast bułki i kawałek zelówki przypominającej sprasowany brązowy kawałek „czegoś".
Oby Bydło i Powidło nikomu nie zbrzydło :) jest dobrze... tak trzymajcie!