Spontanicznie do Boca Burgers w Warszawie
- Blog
- Posted by: Łukasz Sawa
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
W końcu upragniona wiosna i pierwsze promienie słońca. Wybraliśmy się więc na spacer, a że spacer był długi to i żołądki dały o sobie znać. To zmusiło nas do poszukania jakiegoś miejsca, żeby siąść sobie wygodnie i nabrać energii przed dalszą drogą. Przypomnieliśmy sobie, że w pobliżu Krakowskiego Przedmieścia (stosunkowo niedaleko od miejsca, w którym znajdowaliśmy się w momencie spaceru) mieści się Boca Burgers... w miarę niedawno otwarta „amerykańska restauracja fastfoodowa". Chwila namysłu czy idziemy? (było krótkie zawahanie z naszej strony, ponieważ w ostatnim czasie jest lekka dieta i ograniczenie pochłanianego jedzenia, co w perspektywie wciągnięcia smażonego mięsa i bułki nie rokowało nic dobrego). Długo jednak nie musieliśmy się wzajemnie namawiać. Poszliśmy na własne życzenie i z pełną świadomością.
Do rzeczy...
Skierowaliśmy się więc ulicą Oboźną w górę i dotarliśmy do „Boca Burgers". Bardzo fajne, w miarę zaciszne miejsce na pierwszym piętrze stosunkowo nowoczesnego budynku/kamienicy przy wspomnianej już ul. Oboźnej. Lokalizacja świetna. Idąc od Wisły trzeba wdrapać się pod górkę, a potem jeszcze po schodach, taki fajny fitness przed jedzeniem. Po przekroczeniu drzwi naszym oczom ukazał się las... nie krzyży... lecz las różnokolorowych krzeseł :) Bardzo fajny pomysł, ponieważ sam lokal jest bardzo wąski i przypomina wagon PKP relacji Warszawa-Kołobrzeg w sezonie wakacyjnym... Krzesła w kolorowych barwach bardzo rozświetlają pomieszczenie i dominują, więc zwraca się uwagę bardziej na wystrój niż na wielkość pomieszczenia.
kolorowo na wejściu
Do zamówienia...
Udało nam się przebić przez korytarzyk prowadzący do barku ulokowanego na samym końcu lokalu.
BBB - Bar Boca Burgers
Świetnym rozwiązaniem (zresztą bardzo modnym w ostatnim czasie) jest czytelne menu wypisane białą kredą na czarnej ścianie przypominającej tablicę (dla nas była to ściana płaczu – dieta i te sprawy... taka chwilka wyrzutów sumienia) i zamawiamy :) BOCA CHEESE - z frytami i sałatką Coleslaw i BOCA BBQ BACON z tym samym zestawem dodatków... jak się okazało to był błąd... wielbłąd, ale o tym później.
Pan za barem miło zapytał nas, w jakim stopniu chcemy wysmażone mięso (wielki plus dla Pana). Ja zdecydowałem się na średnio wysmażony, natomiast Magda przystała na dobrze wysmażony.
Do płacenia...
Ceny jak na Warszawę standardowe, jeśli chodzi o lokale tego typu. Dwadzieścia parę złotych za zestaw to normalka. Zamówiliśmy i siedliśmy sobie grzecznie za stolikiem w oczekiwaniu aż dostaniemy swoje porcje.
Do jedzenia...
Chwila oczekiwania „nie długa, nie krótka, lecz w sam raz... nie zdążyliśmy się wynudzić – na rozmowę był to czas". Po mniej więcej 15 minutach przyniesiono nam do stolika dwie drewniane tace z burgerami dorodnymi i okazałymi niczym usta Angeliny Jolie :P Oczywiście każdy burger w zestawie z frytkami i sałatką.
Tace dwie.
Przez chwilę spoglądaliśmy z lekkim przerażeniem to na tace, to na nasze twarze i ponownie na tace... (dietowych wyrzutów sumienia ciąg dalszy..., ale cóż, przecież się nie zmarnuje :) )
Nie mogliśmy przepuścić takiej okazji, mimo że słaba bateria w telefonie to udało nam się strzelić kilka fotek.
BOCA BBQ BACON
BOCA CHEESE
Mięso w burgerach faktycznie tak jak zamówiliśmy, jedno wysmażone mocno, drugie średnio wysmażone - brązowe na zewnątrz, a w środku pięknie różowe, wpadające w czerwień), soczyste i bardzo smaczne. Dwie rzeczy jednak rzuciły nam się w oczy i w smak :)
Pierwsza rzecz – wpadająca w smak - mięso było jednak trochę słabo doprawione, miało baaaardzo mało soli i mało pieprzu. Na szczęście na stołach są przyprawy. Dodatkowo obok baru jest również mały kącik z przyprawami i sosami więc można sobie burgera przyprawić i doprawić wg własnego uznania.
Kącik przypraw
Druga rzecz – wpadająca w oczy - to jednak w stosunku do bułki zbyt mało mięsa. W takich burgerach można było spodziewać się odrobinę więcej.
Oczy mówią zjedz mnie! Żołądek jak i rozsądek mówią daj spokój! Walka z samym sobą... i jednak rozsądek wygrał, zostawiłem małą część burgera, ponieważ nie dałem rady już więcej w siebie wcisnąć. W przeciwieństwie do Magdy, która zjadła całego :)
Frytki a la Fryty!
Frytki vol. 2
Wspomniany już wielbłąd
To, o czym pisaliśmy wcześniej, że zamówienie okazało się być wielkim błędem. Nie dlatego, że niesmaczne, wręcz przeciwnie, bardzo dobre, tylko bardzo duże porcje. Można było spokojnie wziąć jedną porcję frytek i jedną sałatkę na dwie osoby plus oczywiście dwa burgery (są duże). – Ale dla bardzo głodnej osoby nie powinno to być problemem :D Znam ludzi co potrafią wciągnąć taką ilość ziewając i bez otarcia ust.
BigBułka - czyli wielka wyżerka
Do wyjścia... gotowi... i dalej siedzą...
I właśnie z wyjściem był już największy problem. Podniesienie czterech liter z kolorowego krzesełka graniczyło z cudem. Ilość jedzenia, którą pochłonęliśmy, była straszna. Nie mogliśmy się ruszyć i sami się wzajemnie poganialiśmy do wyjścia. W ten sposób przesiedzieliśmy jeszcze dobre 15-20 minut, zanim założyliśmy kurtki. W tym czasie zrobiliśmy prasówkę - Boca Burgers oferuje dość duży wybór gazet i magazynów dla swoich gości.
Podsumowując
Duże porcje, lokalizacja rewelacyjna, ceny przystępne, mięso słabo doprawione, ale jest kącik z przyprawami, więc można doprawiać wg własnego uznania. No i brak dodatkowych wydatków na kolację (nie można nic więcej już zjeść) :) Trzymajcie poziom, ale troszkę więcej przypraw i powinno być OK.